Tydzień temu Korona niespodziewanie ograła lidera T-Mobile Ekstraklasy i głównego faworyta do mistrzowskiej korony Legię Warszawa (3-2). W starciu z obrońcą tytułu podopieczni Leszka Ojrzyńskiego chcieli pokazać, że wynik meczu z Legia nie był dziełem przypadku.Kielczanie udowodnili, że są dobrze przygotowani do rundy wiosennej. Pierwsza połowa toczyła się pod ich dyktando, ale w decydujących momentach brakowało precyzji.W drugiej połowie gospodarze w dalszym ciągu byli stroną przeważającą i wreszcie dopięli swego. W 67. minucie Maciej Korzym idealnie uderzył z 16 metrów w krótki róg. Bramkarz Śląska Marian Kelemen rzucił się, ale nie zapobiegł utracie gola.Zdobyty gol dodał skrzydeł gospodarzom. W 74. minucie Korona mogła prowadzić 2-0 jednak Pavol Stano z bliska nie był w stanie pokonać Kelemena.Śląsk to zespół na który trzeba uważać i chyba zapomnieli o tym kielczanie. W 82. minucie Sylwester Patejuk podał do Piotra Ćwielonga, który zbiegł do środka i "wypalił" z 16 metrów, a Zbigniew Małkowski musiał wyciągać piłkę z siatki.Podopieczni Stanislava Levy'ego zwietrzyli szansę na wywiezienie z Kielc pełnej puli. Okazje do strzelenia gola mieli w końcówce Sebastian Mila, Ćwielong i Dalibor Stevanović. Wynik jednak nie uległ zmianie. Po meczu powiedzieli: Leszek Ojrzyński, trener Korony Kielce: "Na pewno z tego remisu się nie cieszymy, bo prowadziliśmy. W drugiej połowie to my mieliśmy bardzo dużo dobrych sytuacji, ale nie udało nam się zamienić ich na bramki. Jedyna poważna sytuacja Śląska Wrocław zakończyła się golem i nas to kosztowało dwa punkty. Już w pierwszej połowie musieliśmy zmienić kontuzjowanego Janotę. To nam utrudniło zadanie. Po dwóch meczach mamy cztery punkty, chcieliśmy zdobyć sześć, ale trzeba uszanować to co mamy". Stanislav Levy, trener Śląska Wrocław: "Widzieliśmy bardzo dobry mecz z dużą liczbą indywidualnych akcji. Uważam, że nie jest przypadkiem, że Korona Kielce potrafiła pokonać w zeszłym tygodniu Legię. Bardzo niebezpieczne w wydaniu gospodarzy są stałe fragmenty gry. Cenię sobie ten remis, bo przegrywaliśmy, ale potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania". Korona Kielce - Śląsk Wrocław 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Korzym (67.), 1-1 Ćwielong (82.) Żółta kartka - Śląsk Wrocław: Piotr Ćwielong. Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 8˙137. Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Pavol Stano, Tadas Kijanskas, Piotr Malarczyk - Tomasz Lisowski, Vlastimir Jovanovic, Artur Lenartowski, Kamil Kuzera (86. Kamil Adamek) - Michał Janota (37. Łukasz Sierpina), Maciej Korzym (88. Kariol Angielski). Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Krzysztof Ostrowski, Marcin Kowalczyk, Marek Wasiluk, Mariusz Pawelec (76. Sylwester Patejuk) - Piotr Ćwielong, Przemysław Kaźmierczak, Dalibor Stevanovic, Sebastian Mila - Waldemar Sobota, Cristian Omar Diaz (74. Łukasz Gikiewicz). Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasa