Śląsk rozpoczął sezon od imponującego zwycięstwa nad Rudarem Pljevlja (4-0) w 2. rundzie eliminacji Ligi Europejskiej. Podopieczni Stanislava Levego zebrali za ten występ dobre oceny. Kibice Śląska liczyli, że podobną dyspozycję ich ulubieńcy zaprezentują w Kielcach. Tymczasem w pierwszej połowie wrocławianie kompletnie zawiedli.Piłkarze Korony narzucili swój styl gry, naciskali rywali w środku pola skutecznie utrudniając im rozgrywanie akcji. Śląsk nie mógł sobie z tym poradzić. Gospodarze już w 6. minucie mogli objąć prowadzenie. Po ciekawie rozegranym rzucie wolnym piłka trafiła na głowę Piotra Malarczyka, który zagrał przed bramkę. Arturowi Lenartowskiemu zabrakło kilku centymetrów, żeby skierować piłkę do siatki.W 27. minucie Jacek Kiełb ośmieszył Tadeusza Sochę i zagrał w pole karne do Vlastimira Jovanovicia. Ten uderzył po ziemi, ale niecelnie. Chwilę później Korona przeprowadziła szybką akcję zakończoną strzałem z dystansu Daniela Gołębiewskiego. Rafał Gikiewicz końcami palców sparował piłkę na rzut rożny. W 37. minucie indywidualny popis dał Kiełb jednak oddał zbyt słaby strzał.W końcówce pierwszej połowy przebudził się Śląsk i mógł skarcić gospodarzy. Sebastian Mila posłał znakomite prostopadłe podanie do Sebino Plaku, który uderzył płasko w długi róg. Zbigniew Małkowski odbił piłkę nogą.Po zmianie stron gra Śląska wyglądała już dużo lepiej i zyskało na tym widowisko. Pod jedną, czy pod drugą bramką dochodziło do gorących spięć. W 68. minucie groźny strzał z dystansu oddał Plaku, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Kwadrans przed końcem gospodarze ruszyli z kontrą. Łukasz Sierpina jednak nie trafił czysto w piłkę i okazja została zaprzepaszczona. W 85. minucie z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne Mila. Przemysław Kaźmierczak i Sylwester Patejuk przeszkadzali sobie w oddaniu strzału głową i w efekcie Małkowski nie musiał nawet interweniować. Powiedzieli po meczu: Leszek Ojrzyński (trener Korony Kielce): "W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobre zawody. No może poza urywkiem między 10. a 17. minutą. W pierwszych siedmiu minutach mieliśmy okazję by zdobyć bramkę. Otworzyłaby ten mecz i obserwowalibyśmy ciekawsze widowisko. Niestety ta sztuka w pierwszej połowie się nie udała. W drugiej już chłopaki poopadali z sił, było widać zmęczenie, robiły się luki. Śląsk to doświadczona drużyna, która ma w swoich szeregach bardzo doświadczonych zawodników jak Mila czy Kaźmierczak, którzy rozrzucali podania na skrzydła. Szkoda sytuacji Łukasza Sierpiny (z 65. min, - przyp. red), z tego co wiem nie było tam spalonego. Kto wie może była to najważniejsza akcja. Niestety zawsze ze Śląskiem coś nam umyka. U nich też zdobyliśmy bramkę prawidłową i też nie została uznana. Trzeba szanować ten jeden punkt. Szkoda, że nie trzy. Nadal, Arena Kielc pozostanie niezdobyta w tym roku". Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): "To był dla nas bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy, że Korona będzie grała agresywnie i że ma bardzo dobre stałe fragmenty gry. W pierwszej połowie na boisku była tylko jedna drużyna i to była Korona. W końcówce pierwszej połowy zaczęliśmy grać. Druga połowa w naszym wykonaniu była lepsza. Muszę przyznać, że jestem zadowolony z tego jednego punktu, który tutaj wywalczyliśmy". Korona Kielce - Śląsk Wrocław 0-0 Żółta kartka - Korona Kielce: Paweł Sobolewski. Śląsk Wrocław: Mariusz Pawelec, Adam Kokoszka. Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 8˙678. Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Pavol Stano, Tomasz Lisowski - Jacek Kiełb, Vlastimir Jovanovic, Artur Lenartowski (79. Paweł Zawistowski), Michał Janota (63. Łukasz Sierpina), Paweł Sobolewski - Daniel Gołębiewski (75. Kamil Kuzera). Śląsk Wrocław: Rafał Gikiewicz - Tadeusz Socha (46. Krzysztof Ostrowski), Adam Kokoszka, Mariusz Pawelec, Amir Spahic (83. Sylwester Patejuk) - Sebastian Mila, Tomasz Hołota, Przemysław Kaźmierczak, Waldemar Sobota - Sebino Plaku, Marco Paixao (73. Dudu Paraiba). <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki 1. kolejki T-Mobile Ekstraklasy</a>