- Gratuluje panu trenerowi Korony zwycięstwa. Przegraliśmy 1-2, tracąc bramki po błędach indywidualnych. Natomiast nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników o brak ambicji i zaangażowania do końca. Jeżeli będzie taka determinacja jak w dzisiejszym meczu, a pozbędziemy się błędów indywidualnych, to myślę, że będzie dobrze - ocenił Robert Kasperczyk, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała. - Dziękuję za gratulacje. Miło to słyszeć, bo w końcu to jest nasze pierwsze zwycięstwo i z takim zamiarem wyszliśmy dzisiaj na boisko. Łatwo nie było, wygrywaliśmy 2-0, potem bramka kontaktowa Podbeskidzia troszeczkę nam narobiła strachu. Mieliśmy kontry, które powinniśmy wykorzystać. Całe szczęście, że niewykorzystane przez nas sytuacje się nie zemściły i nie padła bramka wyrównująca. Z tego się trzeba cieszyć. - Styl gry na pewno nie był dobry, ale ciśnienie przed tym spotkaniem było duże. Drugi mecz przegrany u siebie naprawdę byłby powodem do wstydu i niepokoju przed następnymi spotkaniami. Najważniejsze są trzy punkty. Chciałbym je zadedykować naszemu kibicowi, który zginął pięć lat temu. Na pewno cieszy się z nami.