Zarząd kieleckiego klubu podjął tę decyzję kilka godzin po poniedziałkowym meczu Korony z Ruchem w Chorzowie. Kielczanie przegrali to spotkanie aż 0-4 i spadli na ostatnie miejsce w tabeli. Tomasz Wilman nie ukrywa, że decyzja o zwolnieniu, mimo ostatnich porażek, była dla niego zaskoczeniem. - Nikt nie pracuje po to, żeby rozwiązywać z nim umowę w trakcie rozgrywek. Każdy chciałby dokończyć to co zaczął. Szkoda, że rozliczono mnie już po 13 spotkaniach, a nie po 37. Wtedy dopiero może być oceniana praca trenera. Ale to zawód opatrzony dużą dozą ryzyka, trzeba się z tym liczyć - powiedział były już trener Korony. Wilman przed rozpoczęciem nowego sezonu zastąpił na stanowisku trenera Korony Marcina Brosza. Pod jego wodzą zespół w pierwszych ośmiu kolejkach zdobył 14 punktów i zajmował czwarte miejsce w tabeli. Kolejne pięć spotkań drużyna z Kielc przegrała, tracąc w nich aż 18 bramek. - Jak się okazuje pięć jest ważniejsze niż osiem. Matematyka nie jest do końca wymierna, przynajmniej w tym przypadku - podkreślił. - Faktem jest, że zespół w pewnym momencie przestał być drużyną. Zbyt mało dawał od siebie, żeby punktować. Na ostatnie porażki złożyło się wiele przyczyn, ale muszę ochłonąć, aby to wszystko na spokojnie przeanalizować. Miałem pomysły jak wybrnąć z tego kryzysu, ale to już zadanie dla mojego następcy - dodał. Tymczasowym następcą Wilmana został Sławomir Grzesik, jego dotychczasowy asystent. - Jak długo Sławomir Grzesik będzie prowadził zespół nie wiadomo. Prowadzi zajęcia z piłkarzami, przygotował też mikro-cykl treningowy do meczu z Legią, ale trwają już poszukiwania nowego trenera -- poinformował rzecznik prasowy Korony Kielce Paweł Jańczyk. Po 13 kolejkach Korona z dorobkiem 14 punktów zajmuje ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Kolejne spotkanie kielecki zespół rozegra w piątek na własnym boisku z Legią Warszawa.