Mecz zaczął się idealnie dla gospodarzy, bowiem już w szóstej minucie z boiska po faulu na Kiełbie z boiska wyleciał Abdul Aziz Tetteh. Wydawało się, że grający w przewadze kielczanie rzucą się do gardeł osłabionym piłkarzom "Kolejorza", ale stało się inaczej. W 16. minucie po strzale Radosława Majewskiego, do odbitej piłki dopadł Marcin Robak i pewnym strzałem wpakował z bliska piłkę do siatki gospodarzy. Niespodziewany rozwój sytuacji podrażnił zawodników Korony, która błyskawicznie rzuciła się do odrabiania strat. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Tomasz Kędziora w 20. minucie dał się wymanewrować Kenowi Kallastte i ratował się niefrasobliwym faulem. Sędzia Piotr Lasyk bez chwili zawahania podyktował rzut karny. "Jedenastkę" pewnie wykorzystał Łukasz Sekulski. W 24. minucie Korona rozegrała błyskawiczną kontrę i Filipczuk zmusił do najwyższego wysiłku bramkarza gości Jasmina Buricia. Kolejne minuty to walka cios za cios, faul za faul. 41. minuta, choć to nie do pojęcia, ale gra obu zespołów jeszcze się zaostrza. Można odnieść wrażenie, że piłkarze za wszelką cenę chcą grać w uszczuplonych składach. Tym razem żółty kartonik ujrzał Kadar. W pierwszej połowie meczu łącznie piłkarze obejrzeli aż pięć żółtych kartek i jedną czerwoną. Brutalnością gry można by obdzielić niejedną ligową kolejkę. Dotrzymywanie kroku kielczanom w musiało odbić się na kondycji piłkarzy Lecha. W 51. minucie Sekulski huknął nie do obrony w samo okienko bramki Buricia i tym samym Korona wreszcie wyszła na prowadzenie. W 53. minucie szansę na błyskawiczne wyrównanie zmarnował Robak. futbolówka przemknęła tuż obok słupka W 58. minucie dobić "Kolejorza " mógł Możdżeń, ale piłka dosłownie o włos minęła słupek bramki Buricia. Pomimo utraty drugiego gola sponiewierany i osłabiony Lech ambitnie walczył o remis. Niestety wymiana ciosów z gospodarzami zaowocowała kolejną zabójczą kontrą. Zaledwie pięć minut po wejściu na boisko swoją pierwszą bramkę w sezonie strzelił Miguel Palanca. W 79. minucie Grzelak dokonał egzekucji poznaniaków. Na tablicy świetlnej pojawił się wynik 4-1! Do końca meczu mimo ambitnej postawy i walki do ostatniej minuty, wysoka porażka "Kolejorza" staje się faktem. Po meczu powiedzieli: Tomasz Wilman (trener Korony Kielce): "Najbardziej zaimponowała mi cierpliwość chłopaków. To, że graliśmy w przewadze jednego zawodnika to dalej graliśmy to, co chcieliśmy grać. Wyprowadzaliśmy groźne kontry i to nam dało zwycięstwo. Bardzo cieszy wsparcie kibiców, które otrzymaliśmy od początku spotkania. To nam bardzo pomogło i na to właśnie liczymy. Pokazaliśmy dziś charakter, zaangażowanie i sporo umiejętności". Jan Urban (trener Lecha Poznań): "Nie jest łatwo siedzieć tutaj w takim momencie i tłumaczyć kolejną porażkę. Mimo tego, że straciliśmy jednego zawodnika wyszliśmy na prowadzenie, jednak trzeba umieć grać w takiej sytuacji. Sprowokowaliśmy zbyt dużo kontrataków, grając na wyjeździe i w dziesiątkę. Powinniśmy bronić się lepiej i czekać na swój kontratak. Ta gra była zbyt otwarta, przez co zbyt wiele prezentów z naszej strony otrzymywała Korona. Choćby rzut karny. - Przegraliśmy mecz 1:4. Trudno się tłumaczyć. Naszym problemem jest to, że nie radzimy sobie z presją, odpowiedzialnością, ze stroną mentalną. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że ten problem mamy i musimy się z nim zmierzyć. To często jest tak, jak w przypadku uzależnień. Musimy jak najszybciej wyjść z tej sytuacji i na pewno dużo będziemy o tym rozmawiać".