Maciej Słomiński, Interia: Rozmawiamy na Tureckiej Riwierze, ale ledwie kilkaset kilometrów dalej toczy się krwawy konflikt w Syrii. Czy ty, piłkarz nie do końca stereotypowy, zastanawiasz się w jakim jesteśmy miejscu? Jakub Żubrowski, piłkarz Korony Kielce: - Nie jestem specjalistą od geopolityki, ale staram się być na bieżąco, by nie wyjść na głupka. Czytałem ostatnio informację o legendarnym tureckim piłkarzu. Hakan Sukur musiał wyemigrować do Stanów i zarabiać na życie jeżdżąc na taksówce. Został pozbawiony majątku, bo nie po drodze było mu z tureckim reżimem. Tak to chyba trzeba nazwać. Jest to demokracja, ale w dużym stopniu kontrolowana. Czy wy jako sportowcy będący tu na zgrupowaniu odczuwacie, że znajdujecie się w kraju uczestniczącym de facto w wojnie? - Gdy jedziemy na trening, widzimy po drodze wyrywkowe kontrole samochodów, policję uzbrojoną po zęby. Coś się dzieje, natomiast my czujemy się absolutnie bezpiecznie, znajdujemy się w rejonie wypoczynkowym i jest spokój. Miejscowy klub Antalyaspor ogłosił właśnie przyjście Łukasza Podolskiego. - W weekend mieliśmy dzień wolny i byliśmy w Antalyi. Na bazarze było słychać, że odmieniali nazwisko Podolskiego przez wszystkie przypadki. Czuć było ekscytację, że zaraz będzie. Kibice Górnika Zabrze będą musieli jeszcze poczekać na przyjście "Poldiego". Mamy piękną pogodę, ale w zeszłym roku zespoły przebywające na zgrupowaniach w Turcji musiały z powodów pogodowych odwoływać treningi. Ponad dwa lata temu pozwoliłeś sobie na celną szpilkę z huraganową konotacją. 5-0 z Lechią na wyjeździe to był szczytowy okres Korony, której dziś już nie ma. Z tamtego składu "Złocisto-Krwistych" dziś w klubie zostali tylko Marcin Cebula, Adnan Kovacević i ty. - W sytuacji w jakiej się znajdujemy trzeba szukać dobrych wspomnień niczym w "myślodsiewni" w "Harrym Potterze". To był dobry czas dla mnie indywidualnie oraz dla drużyny. Klasycznie przed sezonem byliśmy typowani do spadku, a rok zakończyliśmy na siódmym miejscu. Tradycyjnie wolno ruszyliśmy z bloków na wiosnę, ale ostatecznie drugi rok z rzędu skończyliśmy sezon w ósemce. Niestety od tej pory notujemy tendencję zniżkową, mimo że ambicje władz są wysokie. Nasze też, bo w końcu to my wybiegamy na boisko, a nie prezesi. Co by się nie działo na górze, na dole, dookoła, my musimy patrzeć na siebie. Nie lubię szukać wymówek. Forma sportowa w ostatnim okresie pozostawiała wiele do życzenia. Wiesz co się stanie jeśli tradycji stanie się zadość i Korona zagra wiosną gorzej niż jesienią? - Nie mam trenerskich kompetencji, ale nie przesadzałbym z mitami o trafieniu z formą w konkretny dzień. Masz wyjść na boisko i grać w piłkę. Jest 10 kolejek sezonu zasadniczego, a potem walka na noże w grupie spadkowej. Wspomniałeś o "Harrym Potterze". Rozumiem, że jesteś fanem. - Tak jest. Przeczytałem wszystkie książki, obejrzałem wszystkie filmy. Gdy miałem 11/12 lat przeczytałem pierwszą część serii. Pamiętam, że tata kazał mi pisać takie opracowanie, co zapamiętałem z tej książki. Nie było to zbyt obszerne, ale zaszczepiło miłość do czytania. Drugą moją ulubioną serią jest "Władca Pierścieni". Film zdecydowanie lepszy niż książka. Gdy ją czytałem trochę oszukiwałem pomijając opisy jak szli przez trawy, przez 30 stron goniąc orków. "Zakonu Feniksa" tak się nie mogłem doczekać, że ściągnąłem ją na telefon zanim oficjalnie wyszła w księgarniach. To były czasy, że takie opracowania nie miały polskich znaków, zamiast "ż" był znak "¿". Trzymając się konwencji "Harryego Pottera" - potrzebujecie czarów, żeby utrzymać Koronę w lidze? - Potrzeba nam dobrej organizacji gry, tak jak w 5-6 ostatnich meczach. Nie zawsze to skutkuje dobrym rezultatem, ale solidna gra z tyłu na pewno pomoże punktować. Borykamy się z obsadą pozycji napastnika, nie można liczyć że zagramy zawsze na zero z tyłu i uda się wyprowadzić jedną skuteczną kontrę. Na obozie trenujemy różne rozwiązania ofensywne, tak by mieć w swym orężu więcej narzędzi strzeleckich. Czarodzieja jeszcze nie spotkałem, może w przyszłości? Jesteś z rocznika 1992, w tym roku wyszedł film "Ostatni Mohikanin". Czy czujesz się jak kielecki odpowiednik bohatera tego filmu? - Marcin Cebula jest dłużej w Koronie ode mnie. Ja jestem od trzech lat. Oprócz niego zostały osoby ze sztabu technicznego: kierownik, jeden fizjoterapeuta i nasz Mateusz Bukłat - szef od wszystkiego. Był ostatnio w internecie mocny reportaż o tym, że nie najlepiej dzieje się w kieleckim klubie. Czy ty jako osoba, która mówi, że "wychowała mnie Korona" możesz wlać trochę nadziei w serca kieleckich kibiców? - W ekstraklasowej historii Korony były sytuacje, kiedy drużyna broniła się przed spadkiem do ostatnich kolejek. Trwają obecnie jakieś przepychanki między obecnymi właścicielami, a miastem. W tle polityka. Nie są to sygnały, które mogą sprzyjać temu, byśmy się personalnie wzmocnili. Ze środka nie wygląda to źle. Pieniądze są na czas, o trenerze można mówić tylko w superlatywach, infrastruktura na solidnym poziomie, warunki do trenowania są dobre. Nie mamy się czego wstydzić. Jest to baza na której można budować dobrze funkcjonujący klub. Kibice czytając doniesienia w prasie czy w sieci mają prawo być zaniepokojeni. Dlaczego jesteśmy w tym miejscu? To już nie debata dla osoby na moim stanowisku. Masz kontrakt do końca sezonu. Teoretycznie mógłbyś już teraz związać się z innym klubem, ale na wiosnę będziesz wciąż reprezentować barwy Korony Kielce. - Na pewno. Do końca sezonu jestem na pewno zawodnikiem Korony, co najmniej. A w przyszłym? - Nie mam pojęcia. Cała sytuacja, która jest dookoła klubu, nie sprzyja deklaracjom o długoterminowym przywiązaniu. Sytuacja sportowa jest niepewna, nie wiadomo czy zostaniemy w Ekstraklasie. Nie powiem, że jestem o tym przekonany, to są te pułapki słowne: nigdy, zawsze, na pewno. Jesteście szkoleni w tym zakresie, by tych pułapek unikać? - Nie. Samo życie szkoli. Nie będę się wychylał z takimi deklaracjami, ale mocno wierzę że uratujemy ligę. Biorąc pod uwagę, że większość rywali mocno się zbroi, a u nas na razie tego brakuje, w pierwszej kolejności będę prosił Boga, by dał zdrowie. Zwłaszcza, że sami sobie napytaliśmy biedy czerwonymi kartkami. W pierwszych czterech kolejkach będzie pauzował Ognien Gnatić, Rodrigo Zalazar ma jeszcze trzy mecze kary. Gdyby trafiły się jeszcze jakieś kontuzje, pole manewru trenera zawęziłoby się jeszcze bardziej. Będziemy bronić Ekstraklasy dla Kielc tymi zasobami, które mamy. W czerwcu i lipcu będę się zastanawiał co dalej. W zeszłym sezonie młodzież Korony wygrała CLJ z gigantyczną przewagą. Czy ci chłopcy nie są gotowi do grania? - Chcielibyśmy mieć komfort, że możemy ogrywać czterech-pięciu młodych chłopców z Akademii, ale sytuacja w tabeli jest ogólnie znana. Niektórzy z nich mają na pewno spory potencjał. Pierwsze pytanie jak przychodzi zawodnik z zagranicy z niezbyt imponującym CV - a gdzie są młodzi, którzy zdobyli Mistrzostwo Polski? Z całą moją sympatią dla najlepszego zawodnika CLJ Wiktora Długosza, ściskam za niego kciuki, ale fakty są takie, że spędził rundę na wypożyczeniu w Warcie Poznań i nie zawojował I ligi. I to jest chyba odpowiedź na pytanie czy potrzebujemy wzmocnień. Rozmawiał w Larze Maciej Słomiński