W czwartek w sądzie odbyła się rozprawa apelacyjna. Sprawa dotyczy sezonu piłkarskiego 2003/04, kiedy drużyna walczyła o awans do drugiej ligi. O przyjmowanie łapówek oraz o korumpowanie i usiłowanie korumpowania sędziów, obserwatorów i zawodników drużyn rywalizujących z Koroną w lidze, oskarżono łącznie 43 osoby: trenerów, działaczy, piłkarzy, sędziów piłkarskich i obserwatorów PZPN-u. Część oskarżonych podczas postępowania przygotowawczego lub na początku procesu przyznała się do winy i zdecydowała o dobrowolnym poddaniu się karze. W procesie w sądzie I instancji na ławie oskarżonych zasiadało 13 osób - w śledztwie nie przyznały się do winy lub przyznały się do części zarzutów. To Andrzej B., który wg sądu pośredniczył między drużyną i korumpowanymi, oraz syn b. trenera piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy E., który miał pomagać B. w kontaktach z trenerami kieleckiej drużyny. Pozostali to: trzech b. piłkarzy Korony, czterech sędziów piłkarskich i czterech obserwatorów PZPN-u. W grudniu 2013 r. Sąd Rejonowy w Kielcach orzekł wobec oskarżonych kary od dwóch lat do dziesięciu miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny w wysokości od 45 tys. zł do 1,5 tys. Większość ze skazanych miała także kilkuletnie kary zakazu zajmowania stanowisk w profesjonalnym futbolu. Od wyroku odwołało się ośmiu oskarżonych oraz ich obrońcy. W apelacjach kwestionują oni wyrok sądu I instancji w całości - wnieśli o uniewinnienie lub skierowanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Podczas czwartkowej rozprawy, która łącznie z przerwami trwała kilka godzin - obrońcy oskarżonych zapoznawali się bowiem z odpowiedzią prokuratury na apelacje - strony zaprezentowały swoje stanowiska. Sąd oddalił wnioski dwóch obrońców o uzupełnienie materiału dowodowego. Obrońca b. piłkarza Korony Brazylijczyka H., Bogumił Zygmont, uzasadniając apelację zauważył, iż oskarżony od początku sprawy "konsekwentnie podkreśla", że nie miał nic wspólnego z procederem korupcyjnym w klubie. Zdaniem mecenasa, H. był jednym z piłkarzy, który nie miał świadomości uczestnictwa części drużyny w korupcyjnym procederze, m. in. ze względu na fakt, iż nie mówił wówczas po polsku i nie integrował się z kolegami z zespołu. - Potraktowanie H. w sposób ogólnikowy i przyjęcie założenia, że on musiał o tym wiedzieć, bo +wszyscy wiedzieli+, jest nieprawidłowe i w jego przypadku niesprawiedliwe - argumentował. B. piłkarz został skazany przez sad I instancji na dwa lata więzienia, w zawieszeniu na trzy lata i 25 tys. zł grzywny. Obrońcy Jerzego E., Tadeusz Wolfowicz i Jakub Wende podnosili m. in. sprzeczności w relacjach byłych trenerów Korony - Dariusza Wdowczyka i Andrzeja W. - dotyczące roli oskarżonego w sprawie. Chodzi o zeznania w postepowaniu prokuratorskim, wyjaśnienia przed sądem i w komisji dyscyplinarnej PZPN. Ocenili też, że mało wiarygodne są zeznania i wyjaśnienia głównego oskarżonego w sprawie, Andrzeja B. - Przyjęcia przez Sąd Rejonowy, że Jerzy E. był działającym w zamiarze bezpośrednim, podżegaczem, w namawianiu do przestępstw korupcyjnych(...) przekracza ramy dowodowe tej sprawy - podkreślił mec. Wolfowicz. E. w czwartek przed sądem przypomniał, iż B. (który jest jego znajomym z czasów studiów) ma zarzuty w innych piłkarskich sprawach korupcyjnych. - Byłem wykorzystany przez B. w tej sprawie, żeby poznał Dariusza Wdowczyka (...) Nie miałem żadnej świadomości, że trener ustawia mecze, był poważaną osobą, oglądałem go grającego w kadrze (...) znałem go od dziecka - mówił. Podkreślił, że podczas spotkania trenerów Korony z B., z jego strony nie doszło do żadnego "karygodnego" zachowania. Sąd I instancji orzekł wobec E. karę półtora roku więzienia, w zawieszeniu na trzy lata i zapłatę 22,5 tys. zł grzywny. Sąd orzekł także wobec E., który jest trenerem, zakaz zajmowania stanowisk w profesjonalnym sporcie przez cztery lata i przepadek 10 tys. zł, które miał otrzymać za pomoc drużynie. Od wyroku odwołali się też obrońcy sędziów piłkarskich, a oskarżeni poparli apelację. Chodzi o Alberta S., skazanego w grudniu na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, grzywnę 4,5 tys. zł, przepadek 3 tys. zł korzyści majątkowej i zakaz pracy w profesjonalnym sporcie na trzy lata, a także Władysława Ł., Bartosza Ś i Witolda R. (odwołał się też sam skazany), którzy otrzymali kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, kary grzywny po 2,4 tys. zł i zakaz pracy w profesjonalnym sporcie na rok. W przypadku trzech ostatnich sędziów, nie doszło do przekazania pieniędzy. Apelację wnieśli też obserwator PZPN Ryszard K. i obrońca drugiego z obserwatorów, Ireneusza M., skazanych na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata, zapłatę 4,5 tys. zł grzywny i zakaz pracy w profesjonalnym sporcie przez trzy lata. Mieli też zwrócić - odpowiednio - 2 tys. zł i 3 tys. zł, jakie otrzymali. Wg aktu oskarżenia, sędziowie piłkarscy, w zamian za obietnicę otrzymania wysokiej oceny swojej pracy na boisku i za obietnicę korzyści majątkowej lub za przyjęcie łapówki, mieli podejmować podczas meczów korzystne dla Korony decyzje. Z kolei obserwatorzy PZPN-u, za łapówki mieli wystawiać korzystne noty sędziom po meczach. Prokurator Marek Kaczmarzyk z Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu podkreślił, że zabrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił na pokazanie mechanizmu korupcyjnego funkcjonującego w Kolporterze Kornie Kielce. "Pozwala on również na określenie wiarygodności poszczególnych dowodów - pozwala uznać, które wyjaśnienia i zeznania są wiarygodne, także przez pryzmat dowodów obiektywnych, jak np. wykazy połączeń telefonicznych (...) Uważam, że sąd I instancji właściwie dokonał oceny materiału dowodowego" - ocenił oskarżyciel. Wniósł o oddalenie apelacji i utrzymanie zaskarżonego orzeczenia. Większa część aktu oskarżenia obejmowała korumpowanie sędziów i obserwatorów w rundzie wiosennej rozgrywek, przy udziale Andrzeja B. Część dotyczyła spotkań z jesiennej rundy - wówczas była to korupcja na niższą skalę, a w całym procederze wykorzystywano znajomość kierownika zespołu z niektórymi sędziami i obserwatorami PZPN. Sąd I instancji skazał w grudniu 2013 r. Andrzeja B. na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, 45 tys. zł grzywny oraz przepadek 20 tys. zł z korzyści majątkowej, jaką przyjął za pomoc kieleckiemu klubowi. B. ma także zakaz zajmowania stanowisk związanych z organizacją lub uczestnictwem w profesjonalnych zawodach sportowych na pięć lat. B. nie apelował. Skazani zostali również dwaj b. piłkarze Korony, którzy - w ocenie sądu - składali się na łapówki. To Maciej P. i Dariusz M. Sąd orzekł także kary wobec dwóch obserwatorów PZPN-u, Krzysztofa P. i Mariana S. Cała czwórka także nie składała apelacji. Były trener Kolportera Korony Dariusz Wdowczyk (zgodził się na jednej z rozpraw na podawanie swoich danych osobowych - PAP), był jedną z osób, która przed rozpoczęciem procesu przyznała się do winy i dobrowolne poddała się karze. We wrześniu 2009 r. roku kielecki sąd skazał go na karę trzech lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i grzywnę w wysokości 100 tys. zł. Przez trzy lata nie mógł także pracować w profesjonalnym sporcie.