ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO W poprzednich kolejkach obie drużyny zanotowały słaby start do obecnego sezonu. Zagłębie przegrało pięć pierwszych meczów, by nieoczekiwanie w szóstym pokonać w Warszawie miejscową Polonię 1:0. Wtedy na ławce "miedziowych" siedział już Franciszek Smuda. W piątek jego podopieczni zanotowali remis, choć gospodarze byli naprawdę blisko, aby znowu wzbogacić się o trzy punkty. Na krótko przed stratą wyrównującego gola stuprocentową okazję zmarnował bowiem Iljan Micanski Żeby było ciekawiej, Bełchatów przed tygodniem także odniósł pierwsze zwycięstwo w tym sezonie (wcześniej dwa razy zremisował). Na własnym stadionie wygrał z Ruchem Chorzów 2:1. Podopieczni Rafała Ulatowskiego, który mieszka obok stadionu Zagłębia, na pewno chcieli podtrzymać dobrą passę, ale powinni cieszyć się z remisu. Pierwsza połowa udowodniła, że miejsca, jakie zajmują oba zespoły (15. - Zagłębie i 13. - Bełchatów), nie są przypadkowe. Najlepiej podsumować może to fakt, że po nieudanej próbie strzału w wykonaniu Patryka Rachwała, rozgrywającego 200. mecz w ekstraklasie, trener Ulatowski ukrył twarz w dłoniach. Szkoleniowiec Bełchatowa miał też jednak chwilę radości. To jego podopieczni stworzyli najgroźniejszą sytuację w tej części gry. W 38. minucie Tomasz Wróbel wymienił piłkę z Mate Laciciem i uderzył z dziesięciu metrów, ale wprost w Aleksandra Ptaka. W przerwie obaj trenerzy z pewnością mocno wstrząsnęli podopiecznymi, bo w drugiej połowie oglądaliśmy zupełnie inne widowisko. Szczególnie na swoich piłkarzy musiał wpłynąć Smuda, gdyż jego zawodnicy od początku ruszyli do zdecydowanych ataków. Gospodarze już w 48. minucie powinni objąć prowadzenie. Po strzale z rzutu wolnego Martinsa Ekwueme Łukasz Sapela odruchowo nogą wybił piłkę. Co nie udało się wtedy, udało się trzy minuty później. Z lewej strony zacentrował Costa Nhamoinesu, piłkę zgrał jeszcze Mouhamadou Traore, trafiła ona do Ekweume, a ten uderzeniem z 20 metrów posłał ją do siatki. Ponieważ jednak suma szczęścia i pecha musi wyjść na zero, to 11 minut później Nigeryjczyk doznał urazu stawu kolanowego i musiał opuścić boisko. Do ataku ruszyli goście. Uderzał Maciej Małkowski, a następnie Mate Lacić, ale za każdym razem na posterunku był Aleksander Ptak. Jednak o wiele częściej musiał interweniować jego vis a vis. Obronił m.in. strzały Traore i Costy, a przede wszystkim powstrzymał Micanskiego. W 85. minucie kontrę Zagłębia wyprowadził Piotr Świerczewski, który wyłożył piłkę jak na tacy Bułgarowi, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Sapelą. Chwilę później był remis. Piłkę trochę przypadkowo, ale ręką, w polu karnym zagrał dobrze spisujący się w tym meczu Michał Łabędzki i sędzia Sebastian Jarzębak wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki Zagłębia. Do "jedenastki" podszedł Dariusz Pietrasiak, który uderzył bardzo mocno. I choć Ptak wyczuł jego intencje, to nie mógł nic zrobić. Obie drużyny do końca spotkania, przedłużonego o trzy minuty, próbowały zmienić wynik, ale żadnej to się nie udało. KGHM Zagłębie Lubin - PGE GKS Bełchatów 1:1 (0:0) Bramki - Ekwueme (51.) - Pietrasiak (86., karny) KGHM Zagłębie: Ptak- Kapias, Łabędzki, Jasiński, Costa - Świerczewski, Bartczak, Ekwueme (65. Jackiewicz), Pawłowski (46. Micanski), Hanzel (80. Plizga) - Traore. PGE GKS: Sapela- Tosik, Pietrasiak, Magdoń, Lacić - Wróbel, Rachwał, Gol (72. Costly), Centarski, Małkowski - Korzym (63. Ujek). Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom). Żółte kartki - Rachwał, Gol. Widzów 7000. Czytaj także: Smuda: Dopiero przygotowujemy się do sezonu Ulatowski: Piłkarsko nie mamy się czego wstydzić Legia zbombardowała Lechię