"Miedziowym" idzie ostatnio jak po grudzie. Ich asy atutowe Maciej Iwański, czy Wojciech Łobodziński są cieniami samych siebie z zeszłego sezonu. Gubi się też ich dowódca Czesław Michniewicz, który jeszcze 10 dni temu, po porażce z Polonią Bytom był pewien, że i tak zdobędzie mistrzostwo Polski, a teraz, gdy zespół przegrał z Groclinem wycofuje się rakiem z tamtej deklaracji ("Jeszcze dwa tygodnie temu myślałem, że ten zespół się odrodzi. Tak się jednak nie stało. Musimy zrobić rachunek sumienia, czas na męskie decyzje"). Michniewicz zapowiedział na poniedziałek ważne rozmowy z prezesem Robertem Pietryszynem. Ten jednak nie zamierza zwalniać szkoleniowca. - Od samego rana odebrałem kilkadziesiąt telefonów z zapytaniem, czy zwolniliśmy Michniewicza. A my tego nie zamierzamy robić. Jego misja w Lubinie nie dobiegła końca - zaznaczył prezes Pietryszyn w rozmowie z "PS", po czym dodał już mniej pojednawczo: - Trener ma wreszcie wstrząsnąć zespołem. Być może nawet ostrymi ruchami, ale w musi się w końcu coś zmienić. Wymagam od niego konsekwencji. W końcu to on firmuje ten zespół nazwiskiem.