Michal Papadopulos już po raz dziewiąty zagrał w meczu z Lechem, ale po raz pierwszy strzelił mu bramkę. W 33. minucie wyprzedził młodego Roberta Gumnego i z bliska głową wpakował piłkę do siatki po dośrodkowaniu Djordje Cotry. - Znamy się parę lat i wiem, jak się zachowuje w takich sytuacjach - mówił 31-letni czeski napastnik pytany o to, czy spodziewał się właśnie wtedy dośrodkowania. - Pamiętam, że wybiegłem rywalowi za plecy, doszło bardzo dobre dośrodkowanie i moim zadaniem było tylko sprawienie, by piłka wpadła do siatki. Jestem zadowolony, że pomogłem drużynie - mówił Papadopulos. Ten gol dał Zagłębiu prowadzenie 1-0, a ostatecznie nowy lider Lotto Ekstraklasy wygrał 2-0, bo w drugiej części z rzutu wolnego trafił także Filip Starzyński. - Bardzo się z tego cieszymy, bo w Poznaniu nie każdy wygra. Jesteśmy zadowoleni, bardzo dobrze popracowaliśmy. Ja akurat nie grałem z Partizanem, ale chłopaki mieli w nogach 120 minut. Końcówka była więc bardzo trudna, szczególnie pod względem fizycznym. W niedzielę nie graliśmy może bardzo dobrze, ale mądrze - oceniał Papadopulos. Chwilę po zdobyciu bramki czeski napastnik Zagłębiu w powietrznym pojedynku znokautował stopera Lacha Paulusa Arajuuriego. Ten zalał się krwią i trzymając się za głowę opuścił boisko, po czym został odwieziony do szpitala. Papadopulos mógł za to zagranie zobaczyć czerwoną kartkę, ale skończyło się na żółtej. - Ja wyskoczyłem trochę wcześniej, a on wskoczył mi na łokieć. Bardzo źle się z tym czułem, widziałem, że coś mu naderwałem pod okiem. Jeszcze raz go za to przepraszam. Gram agresywnie, ale nie chcę nikomu zrobić kontuzji. Od serca jeszcze raz go przepraszam - powtarzał po spotkaniu gracz z Lubina. Papadopulos ma ostatnio na pieńku z sędziami - w Belgradzie w starciu z Partizanem izraelski arbiter Eitan Shemeulevitch wysłał go do szatni po dwóch faulach już w 55. minucie. Teraz trener Piotr Stokowiec zmienił swojego gracza w minucie 53. - Szczerze mówiąc, to ja zawsze dostawałem kartki za starcia główkowe. Skaczę trochę wcześniej niż obrońcy, oni opóźniają swoje wysoki i się nadziewają. Muszę też bronić sam siebie, bo jakbym skakał z rękami tak (tu piłkarz składa ręce wzdłuż ciała - red.), to sam bym dostawał, przepraszam, wp... w głowę. Nie chcę grać agresywnie, ale mam pecha do tych żółtych kartek - twierdzi. Piłkarz sam przyznaje, że jest zdziwiony faktem, iż Zagłębie wskoczyło na pozycję lidera Lotto Ekstraklasy, mimo łączenia ligi z grą w europejskich rozgrywkach. - Cieszy nas to, ale stoimy twardo na ziemi. Jedziemy od meczu do meczu, tu chcieliśmy zrobić dobry wynik i to nam się udało. Teraz skupiamy się na czwartku i meczu z Sant... Sonte, no, tym Sonderjyske - Papadopulos wypowiedział w końcu nazwę kolejnego rywala dzięki pomocy dziennikarza. - Mieliśmy bardzo ciężki okres przygotowawczy, ale teraz widać efekty. Wszyscy czujemy się bardzo dobrze fizycznie i każde zwycięstwo dodaje nam pewności siebie - zakończył piłkarz. Andrzej Grupa