Na początek sezonu lubinianie zremisowali u siebie z Cracovią 1-1. Lepiej miało być wczoraj w starciu z zabrzanami na ich terenie. W pierwszej połowie gra jedenastki z Lubina na Stadionie im. Ernesta Pohla nie wyglądała jeszcze źle. Szansę miał Filip Starzyński. Po wejściu na murawę w drugiej części swoje okazje miał też Sasza Żivec. Bramkarza Górnika Marina Chudego nie udało się jednak pokonać, a w końcówce o wszystkim rozstrzygnął Jesus Jimenez, który pokonał Konrada Forenca. Wygrana Górnika mogła być jeszcze bardziej efektowna, ale w końcówce w poprzeczkę trafił Igor Angulo. - Myśleliśmy, że po tym naszym pierwszym słabym meczu z Cracovią, w kolejnym spotkaniu będzie to z naszej strony wyglądało znacznie lepiej. Momentami tak było, ale co z tego, skoro wynik jest dla nas niekorzystny. Gra się nie kleiła. Brakowało płynności w rozegraniu. Nie potrafiliśmy utrzymać się dłużej przy piłce. Z tego brały się też dogodne sytuacje dla Górnika - tłumaczy Bartosz Kopacz, obrońca "Miedziowych", który przecież swoją seniorską karierę zaczynał w klubie z Zabrza, gdzie grał przez kilka lat. Wczorajszy meczu oglądała spora liczba kibiców. Na stadionie w Zabrzu było 17 tysięcy fanów. - Na Górniku zawsze gra się dobrze, bo tych kibiców jest bardzo dużo w porównaniu z innymi stadionami w Ekstraklasie. Ja akurat nie mam tutaj najlepszego bilansu, bo raz był remis, a dwa razy przegraliśmy. Na razie, jako piłkarz Zagłębia nie mam stąd najlepszych wspomnień - mówi Kopacz. Zagłębie po dwóch kolejkach ma na swoim koncie tylko punkt. W trzeciej kolejce lubinianie zmierzą się u siebie z Jagiellonią Białystok. O punkty znowu nie będzie więc łatwo Michał Zichlarz, Zabrze <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2019-2020,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>