Dwa dni temu w polskich mediach pojawiły się obszerne fragmenty wywiadu z byłym piłkarzem Jagiellonii - Sebastianem Rajalakso. Wypowiedzi Szweda zostały przetłumaczone przez pasjonata ligi szwedzkiej Piotra Piotrowicza i zostały opublikowane za pomocą mediów społecznościowych.Rajalakso zarzucił ekipie z Podlasia, że stał się ofiarą czystek po zmianie trenerów, a także przytoczył historię, która mówiła o nietypowym wezwaniu do klubu. Szwed miał otrzymać wówczas "papier po polsku" i kazano mu go podpisać, a piłkarz miał się zastanawiać czemu jest sam w pokoju z "polską mafią". Pomocnik skrytykował również metody treningowe klubu i stwierdził, że musiał trenować na boisku lekkoatletycznym uważając na lecącego w niego... dyski i oszczepy. Były gracz "Jagi" wspominał także o treningach z niewidzialną piłką. Do jego zarzutów odniosły się władze klubu: - Najlepsze fragmenty wywiadu, do którego się odnosimy, to bezapelacyjnie jednoosobowa gra w berka, żonglerka niewidzialną piłką, a także igrzyska śmierci, jakie zgotowali Sebatianowi Rajalakso oszczepnicy i dyskobole na stadionie lekkoatletycznym - możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Jagiellonii. - Zawodnik nigdy się tam nie pojawił, chyba, że był fanem królowej sportu i w wolnym czasie przebywał na terenie obiektu, by podpatrywać trenujących tam sportowców, ale w sposoby spędzania wolnego czasu nie ingerujemy.Zobacz więcej doniesień o Ekstraklasie