Mecz rozpoczął się fatalnie dla Jagiellonii, która już w 10. minucie straciła gola w kuriozalnych okolicznościach. Krzysztof Baran tak wybijał piłkę, że trafił w Michała Przybyłę. Futbolówka odbiła się od zawodnika Korony i wpadła do siatki. Radość kielczan trwała krótko. W odstępie czterech minut goście strzelili dwa gole, a na listę strzelców wpisali się Łukasz Sekulski i Piotr Grzelczak.Do remisu doprowadził w 66. minucie Przybyła. Trzy punkty Koronie zapewnił w końcówce spotkania Kamil Sylwestrzak."Było nam bardzo ciężko. Na początku przytrafił nam się indywidualny błąd Krzyśka Barana. To jednak może się przytrafić, szczególnie w momencie, kiedy ktoś długo nie gra. Następnie odrobiliśmy straty. Wyszliśmy na prowadzenie. Utrzymywaliśmy się przy piłce. Znaliśmy atuty rywali, w szczególności wielkie zagrożenie przy stałych fragmentach gry" - ocenił Probierz.."W drugiej połowie zabrakło nam zmienników i nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce, tak jak w pierwszej części meczu. Celowo nie braliśmy ze sobą nikogo z pierwszego składu. Nie po to cały rok walczyliśmy o awans do europejskich pucharów, żeby teraz wszystko przekreślić jednym meczem. Gdybyśmy w Kielcach zagrali pierwszym składem, to na Cypr pojechalibyśmy tylko na wycieczkę, bo nikt by tego nie wytrzymał. Teraz jedziemy tam po awans" - tłumaczył szkoleniowiec "Jagi". "Szkoda szczególnie bramki na 2-2. To nie wpłynęło na nas najlepiej. Żałuję też, że nie utrzymaliśmy do końca koncentracji. Jestem jednak bardzo zadowolony z młodzieży. Zrobiliśmy dziś kilka naprawdę bardzo fajnych akcji, a to jest dobry prognostyk na przyszłość - zakończył opiekun białostockiej drużyny" - stwierdził Probierz.W czwartek Jagiellonię czeka rewanżowy mecz w 2. rundzie eliminacji Ligi Europejskiej z Omonią Nikozja. Pierwsze spotkanie w Białymstoku zakończyło się bezbramkowym remisem. Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy Typuj wyniki spotkań Ekstraklasy