Postanowiłem się pochylić nad pracą Tomasza Hajty w Białymstoku. I wyszło na to, że prezes Cezary Kulesza może spać spokojnie. Kadra Jagiellonii jest lepsza od Pogoni, co pilnie sprawdził prowadzący sobotni magazyn T-Mobile Ekstraklasy, Marcin Lepa. Dziennikarz Polsatu Sport relacjonuje: "Brałem pod uwagę trzy przesłanki. Po pierwsze - wycenę na portalu transfermarkt.de. Kadra Jagiellonii wyceniona została na 9,25 miliona euro, a Pogoni na 7,25 miliona euro. Po drugie sprawdziłem doświadczenie reprezentacyjne piłkarzy - i też wyszło, że Jagiellonia ma dużo większe, niż beniaminek, nawet jeśli odejmie się dorobek Ebiego Smolarka i Tomasza Frankowskiego. Po trzecie - również jeśli chodzi o doświadczenie ligowe "Jaga" góruje i to biorąc pod uwagę tylko sobotnie osiemnastki, a więc znowu odliczając dorobek Frankowskiego i Smolarka". Marcin Adamski chciałby porównywać piłkarzy na poszczególnych pozycjach. Można i tak, ale wydaje się, że również w tej kwestii przewaga jest po stronie Jagiellonii. "To nie był słaby start. To falstart" Adamski dodaje: "Na Hajtę trwa nagonka". Hm, bo jakiś dziennikarz napisał, że trener ma problemy? To jest nagonka? Przecież to Kulesza powiedział: "To nie był słaby start. To falstart". Trudno mu się dziwić. Do meczu z Pogonią, Jagiellonia miała 6 punktów w 5 spotkaniach, a 4 z nich grała przed własną publicznością. Co może cieszyć i Kulszę i w szczególności Hajtę - to występ Pogoni w Szczecinie. Jagiellonia grała przyzwoicie. Trochę przypadkowo straciła bramkę, ale potrafiła się podnieść i ostatecznie zremisowała. Teraz Jagiellonię czeka mordercza seria pięciu meczów - z groźnymi Lechią i Widzewem u siebie oraz Wisłą, Lechem i Legią na wyjeździe.Czy zasługą Hajty jest wypromowanie Makuszewskiego? Zdecydowanie tak! Chłopak już się żegnał z Białymstokiem, ale nowy trener Jagiellonii chciał od niego zaczynać skład. I skrzydłowy stał się jedną z rewelacji wiosny, a teraz za 1 milion euro powędrował do Tereka Grozny. Tyle, że praca Hajty nie może się opierać na zbudowaniu jednego zawodnika. Wiosną Jagiellonia miała styl. Widać było pomysł Hajty, a teraz gdzieś to zginęło. Symptomy poprawy można było dostrzec dopiero w sobotę w Szczecinie. Uczestniczył w nagonce na Smudę Hajto uczestniczył w nagonce na byłego selekcjonera Franciszka Smudę. Nic dziwnego, że teraz kibice skandują: "Do Polsatu!", mając w pamięci filipinki wygłaszane w "Cafe Euro". Nie tak łatwo zapomina się również inne rzeczy, jak promowanie Serba Luki Gusicia, czy "mianowanie" Michała Pazdana reprezentantem. Od takich nominacji to jest nowy selekcjoner Waldemar Fornalik. A Hajto najpierw musi tego chłopaka postawić na nogi, aby przynajmniej prezentował poziom ligowy. Bo na razie gra tragicznie.I jeszcze jedna rzecz - na Hajcie ciąży wywoływanie wojen. Najbardziej spektakularna dotyczy Frankowskiego. Tymczasem ten piłkarz od powrotu do Jagiellonii zagrał dokładnie 100 meczów, strzelając w nich 47 bramek i zaliczając 17 bezpośrednich asyst. To bilans fenomenalny, ale samego Frankowskiego nie sposób odbierać tylko poprzez bramki. To inteligentny chłopak, mający pozytywny wpływ na zespół. Wojna z Frankowskim jest Hajcie zupełnie niepotrzebna - im prędzej to zrozumie, tym lepiej... Inne wojenne pole to dziennikarze, którym Hajto zadedykował zdanie: "To ja grałem w piłkę, a pan tylko oglądał". Na tej zasadzie nawet Mateusz Borek nie mógłby zabierać głosu, co tłumaczyłem "Gianniemu", ale... Nie wiem, czy zrozumiał.Czy Hajto będzie czołowym polskim trenerem - może nawet selekcjonerem, jak prorokuje Borek? 62-krotny reprezentant Polski ma wielkie możliwości - niesamowity kapitał pracy z Huubem Stevensem, Juppem Heynckesem czy Harrym Redknappem. Hajto ma również osobowość, ale pytanie, jak ją ukierunkuje. Czy na tworzenie, czy na zwalczanie? Jeśli na to drugie, to będzie grzęznął w kolejnych wojenkach... Autor: Roman Kołtoń Dyskutuj z autorem na jego blogu