Kliknij tutaj, aby zobaczyć Ranking piłkarzy Ekstraklasy! Mecz Jagiellonii z Ruchem był określany jako spotkanie dwóch przyjaciół. Trenerzy obu zespołów - Waldemar Fornalik i Michał Probierz nigdy nie ukrywali, że darzą się sympatią i potwierdzili to również w sobotę przed pierwszym gwizdkiem Pawła Raczkowskiego z Warszawy. Spotkanie w Białymstoku lepiej rozpoczęli gospodarze. Nie minęło 75 sekund, a po akcji prawym skrzydłem i dośrodkowaniu Konstantina Wasiljewa, zamieszanie w polu karnym chorzowian wykorzystał Rafał Grzyb, który silnym strzałem pokonał Wojciecha Skabę. Pięć minut później "Jaga" mogła podwyższyć prowadzenie. Po pięknym, otwierającym podaniu Wasiljewa oko w oko z bramkarzem "Niebieskich" stanął Maciej Górski, ale Skaba wyszedł z bramki i fantastycznie zatrzymał rywala. Defensywa chorzowian pozwoliła jednak Górskiemu na rehabilitację. W 17. minucie, po kiksie Michała Koja, piłkę przejął Wasiljew. Estończyk zacentrował idealnie na głowę napastnika białostoczan, a ten podwyższył prowadzenie gospodarzy. Goście nie byli w stanie odpowiedzieć, a Jagiellonia miała kolejne szanse. Z rzutu wolnego minimalnie chybił najaktywniejszy w zespole Probierza Wasiljew. Kiedy wydawało się, że "Niebiescy" chcą jedynie dotrwać do przerwy, kapitalną akcją popisał się Paweł Oleksy. Lewy obrońca gości wpadł w pole karne Jagiellonii i dograł piłkę do Patryka Lipskiego. Skrzydłowy Ruchu uderzył pięknie tzw. krzyżakiem i od słupka pokonał Mariana Kelemena. Już w przerwie, trener Fornalik zdecydował się na zmianę. Niewidocznego Łukasza Monetę zastąpił Piotr Ćwielong, który wrócił do Chorzowa z niemieckiej przygody w barwach VfL Bochum. W 49. minucie, po dośrodkowaniu Lipskiego z rzutu rożnego, głowę dobrze uderzał Oleksy, ale piłka przeleciała minimalnie nad poprzeczką bramki Kelemena. Nie minęła minuta, a niewykorzystana sytuacja zemściła się na zespole "Niebieskich". Po szybkiej akcji, z prawej strony dośrodkował Przemysław Frankowski, a piłkę do bramki skierował Wasiljew. Sześć minut później z boiska wyleciał Łukasz Hanzel, który zobaczył drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za niepotrzebny faul taktyczny w środkowej strefie boiska. Chwilę później, w podobnej sytuacji z boiska wyleciał Oleksy i chorzowianie musieli radzić sobie w dziewięciu. W 78. minucie, na murawie stadionu Jagiellonii pojawił się Karol Świderski, który kilkadziesiąt sekund później po dośrodkowaniu Wasiljewa z rzutu rożnego podwyższył prowadzenie gospodarzy na 4-1. "Niebiescy" nie byli w stanie przedostać się nawet pod pole karne Kelemena i wynik nie zmienił się. Po meczu powiedzieli: - Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Natomiast nie możemy nie zacząć od samego początku - dużo mieliśmy pretensji o pierwszą sytuację, gdzie był faulowany Kuba Arak, ma dziurę w nodze. W momencie jak graliśmy w osłabieniu, dostaliśmy bramkę na 1:0. Na tym terenie, przy agresywnie grającej Jagiellonii, jest to trudna sytuacja, gdyż wiemy doskonale, iż ta drużyna potrafi wykorzystywać sytuacje i kiedy gra w przewadze, i kiedy gra z kontrataku. To jest ta jedna sprawa, która spowodowała, że zaczęliśmy mecz od 0:1 - ocenił szkoleniowiec Ruchu. - Natomiast później pomagaliśmy w wielu sytuacjach Jagiellonii w zdobywaniu bramek. Przecież druga, wszyscy widzieli, ewidentny błąd. W sytuacji, kiedy los się do nas uśmiechnął, bo strzeliliśmy bramkę na 1:2 do przerwy, byliśmy przekonani, że ten mecz może się zupełnie inaczej potoczyć. Jednak bezmyślne zachowanie naszych zawodników spowodowało, że graliśmy w dziewięciu. Trudno mówić wtedy o jakimkolwiek wyrównaniu czy szukaniu szansy na zdobycie przynajmniej jednej bramki. Uważam, że stać nas na lepszą grę i niektórzy zawodnicy nie są jeszcze w optymalnej dyspozycji i każdy mecz dostarcza nam odpowiednich materiałów. Na pewno będą przed kolejnym korekty - dorzucił Fornalik. - Weszliśmy bardzo dobrze w mecz. Wydawało się, że mamy go pod pełną kontrolą, że nic się nie może wydarzyć, że byliśmy zespołem, który dominuje i przy bramce na pewno popełniliśmy prosty błąd, zlekceważyliśmy to, że jest koniec pierwszej połowy. Plusem jest to, że weszliśmy w drugą połowę znowu bardzo dobrze, pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Chwała zawodnikom. Starali się realizować to, co chcemy i oni sami dokładają jeszcze inwencję. Fajnie, że potrafią rozwiązywać sytuacje - powiedział Michał Probierz. - Mamy jeszcze dużo pracy, bo przez ostatnie pół godziny nie potrafiliśmy w ataku pozycyjnym stworzyć sobie sytuacji, jak byśmy chcieli. Ale generalnie bardzo pozytywnie trzeba to ocenić i przygotowywać się już do piątkowego meczu z Lechem. Rywalizacja w zespole na pewno jest duża i zawodnicy muszą zdawać sobie z tego sprawę - dodał trener "Jagi".Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! Jagiellonia Białystok - Ruch Chorzów 4-1 (2-1) Bramki: 1-0, Rafał Grzyb (2.) 2-0, Maciej Górski (17.) 2-1, Patryk Lipski (45.) 3-1, Konstantin Wasiljew (50.) 4-1, Karol Świderski (79.) Żółte kartki: Maciej Górski, Karol Świderski (Jagiellonia), Łukasz Hanzel - dwie, Paweł Oleksy - dwie (Ruch) Czerwone kartki: Łukasz Hanzel (57.), Paweł Oleksy (60.) Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 13 240. Jagiellonia: Marian Kelemen - Łukasz Burliga, Ivan Runje, Guti, Jonatan Straus (51, Piotr Tomasik) - Rafał Grzyb, Taras Romańczuk, Przemysław Frankowski, Fiodor Czernych (78, Karol Świderski), Konstantin Wasiljew - Maciej Górski (62, Dmytro Chomczenowski). Ruch: Wojciech Skaba - Martin Konczkowski, Michał Koj, Rafał Grodzicki, Paweł Oleksy - Łukasz Hanzel, Łukasz Surma, Patryk Lipski, Łukasz Moneta (46, Piotr Ćwielong), Kamil Mazek (63, Mateusz Cichocki) - Jakub Arak (55, Mariusz Stępiński).