<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę</a> Przed tym spotkaniem oba zespoły miały o co grać. W przypadku wygranej Jagiellonia byłaby niemal pewna górnej ósemki, a Podbeskidzie musiałoby zwyciężyć w dwóch ostatnich spotkaniach - w Białymstoku, a później u siebie z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza, by zapewnić sobie awans do grupy mistrzowskiej. I właśnie dlatego oba zespoły nie zamierzały odpuszczać. Od pierwszych minut widać było pasję, zaangażowanie i walkę o każdą piłkę. Już na początku przed dobrą szansą stanął Przemysław Frankowski, ale jego strzał wybronił Emilijus Zubas. Chwilę potem gospodarze domagali się rzutu karnego, bo ich zdaniem Marek Sokołowski zagrał ręką we własnej "jedenastce". Nie minęło kilka minut, a próbował też Łukasz Burliga, który jednak uderzył niecelnie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Gospodarze byli aktywniejsi, ale mało efektywni, czego nie można powiedzieć o gościach. Gdy wciąż czekali na pierwszy strzał, wyręczył ich... Marek Wasiluk, który zdobył bramkę samobójczą. Z rzutu wolnego dośrodkował Adam Mójta, a w powietrzu zderzyli się Wasiluk z Gutim i piłka wpadła do siatki Bartłomieja Drągowskiego. Jagiellonia próbowała odrobić straty, ale to goście prezentowali się lepiej. Szczególnie w środku pola, gdzie para Kohei Kato - Mateusz Możdżeń rozbijała niemal wszystkie ataki tą strefą. Białostoczanie groźni byli jedynie na skrzydłach. Dopiero w 32. minucie goście oddali pierwszy strzał. Z dystansu próbował Damian Chmiel, ale uderzył niecelnie. Ofensywnych graczy Podbeskidzia wyręczali jednak... obrońcy Jagiellonii. Rzadko się zdarza, by w jednym meczu padły dwie bramki samobójcze, a taka sztuka udała się zawodnikom Michała Probierza. Anton Sloboda posłał długą piłkę w pole karne Jagiellonii Białystok, a Guti przelobował własnego bramkarza delikatnym uderzeniem głową. Mateusz Szczepaniak biegł tuż obok, ale nawet nie musiał dotykać piłki. Do przerwy goście prowadzili 2-0, choć w pierwszej połowie nie oddali żadnego celnego strzału! Po zmianie stron trener Michał Probierz wprowadził na boisko Konstantina Wasiljewa, który nieoczekiwanie rozpoczął na ławce rezerwowych. Estończyk miał dać kolegom impuls, którego zabrakło w pierwszej połowie. i faktycznie - w drugiej części Jagiellonia prezentowała się ciekawie, ale zawodziło to, co wcześniej - skuteczność. Bo co można powiedzieć np. o strzale Piotra Tomasika, który z pięciu metrów trafia wprost w Zubasa? Albo Karolu Świderskim, który myli się z najbliższej odległości? Jagiellonia miała problemy także w defensywie. W 76. minucie w pole karne gospodarzy wpadł Damian Chmiel, którego za bark złapał Rafał Grzyb i powalił na ziemię.Rzut karny pewnie wykorzystał Adam Mójta, który do asysty dorzucił też gola. Dzięki wygranej 3-0 Podbeskidzie zrównało się punktami z Jagiellonią i wciąż liczy się w walce o górną ósemkę. Sytuacja w tabeli jest przedziwna, bo aż cztery drużyny mają 35 punktów, a aż siedem wciąż liczy się w stawce o grupę mistrzowską. Ostatnia kolejka rundy zasadniczej Ekstraklasy odbędzie się w sobotę. Wszystkie mecze zostaną rozegrane o godz. 18.Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-3 (0-2) Bramki: 0-1 Marek Wasiluk (13. - gol samobójczy), 0-2 Guti (34. - gol samobójczy), 0-3 Adam Mójta (76. - rzut karny). Jagiellonia: Drągowski, Burliga, Guti, Wasiluk, Tomasik, Czernych, Grzyb, Frankowski (46. Wasiljew), Romanczuk, Mackiewicz, Grzelczak. Podbeskidzie: Zubas, Sokołowski, Baranowski, Piaczek, Mójta, Kowalski, Kato, Sloboda, Możdżeń, Chmiel, Szczepaniak. Sędziował Krzysztof Jakubik z Siedlec. Widzów: 10 132.