Sebastian Staszewski, Interia: - W 17. kolejce Ekstraklasy Jagiellonia Białystok ma zmierzyć się z Legią Warszawa. Chociaż na razie na Podlasiu szaleją mróz i śnieg... Jesús Imaz: - Nigdy czegoś takiego nie widziałem. To najostrzejsza zima w całym moim życiu. Poza podróżami na treningi właściwie nie wychodzę z domu, no chyba, że do sklepu po zakupy. Całe szczęście, że w naszym centrum treningowym mamy boisko pod balonem, bo inaczej nie dałoby się grać. Już w Krakowie warunki były katastrofalne. Uważam, że tamten mecz nie powinien się odbyć. Jeżeli okaże się, że w niedzielę murawa będzie zmrożona tak samo, jak w Krakowie, to gra nie ma sensu. W przeszłości rywalizacja Jagiellonii z Legią zawsze obfitowała w duże emocje. Teraz będzie podobnie? - Jestem o tym przekonany. Mecze Jagi z Legią zawsze są bardzo wyrównane, pełne ostrej gry. My mamy jasną filozofię: stadion w Białymstoku to nasza twierdza, nasz dom i nie pozwolimy Legii wywieźć z niego punktów. Na boisku będzie walka. Jeśli mecz z Legią się odbędzie, to bez kibiców. Żałujesz tego? - Przed meczami z Legią zawsze trwała wielka mobilizacja, całe miasto żyło takimi spotkaniami. Dlatego warszawiacy mają szczęście, że trybuny będą puste... Moim zdaniem piłka bez kibiców nie ma żadnego sensu. Bez atmosfery piłkarskiego święta niektóre mecze są jak sparingi. Dlatego trzymam kciuki, żeby osoby odpowiedzialne za podejmowanie decyzji znalazły jakieś rozwiązanie i "odmroziły" trybuny. Nie możesz narzekać na formę. Najpierw zdobyłeś bramkę decydującą o zwycięstwie z Górnikiem Zabrze. Tydzień później pokonałeś bramkarza Lechii Gdańsk, a Jaga wygrała 2:0. Ale w meczu z twoim byłym klubem, czyli Wisłą Kraków, zawiodłeś, jak cała drużyna. Mecz z Legią to okazja do rewanżu? - Dokładnie tak. Z kim mamy się przełamać, jeśli nie z Legią? Poza tym pierwszą bramkę w tym sezonie strzeliłem właśnie Legii. W Warszawie wygraliśmy 2:1. Do trzeciego w tabeli Rakowa Częstochowa tracicie pięć punktów. To dużo czy mało? - Na tyle mało, że wciąż mamy szansę, aby powalczyć o puchary. W Ekstraklasie wszystko jest możliwe. Wszyscy mogą stracić punkty. Przecież niedawno ostatnie w tabeli Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonalo Legię. To znaczy, że trzeba szukać swoich szans. Wydaje mi się, że w naszym przypadku najważniejsza będzie regularność. Potrzebujemy dwóch-trzech zwycięstw z rzędu. Do tej pory tego nam brakowało... Czy twoim zdaniem w niedzielę Jaga zmierzy się z przyszłym mistrzem Polski? - Moim faworytem jest Pogoń Szczecin. Legia może wygrać ligę, ma świetną pozycję, ale Pogoń się nie podda. Wskoczyli na falę i chcą powtórzyć wyczyn Piasta Gliwice. Zimą nie planowałeś zmiany klubu? Bo wiem, że kilka ofert było. - Było kilka opcji. I to oficjalnych. Kolejny raz pojawił się sygnał z Arabii Saudyjskiej, kilka ofert z Europy. Ale Jagiellonia jasno powiedziała, że Imaz nie jest na sprzedaż. A czy runda wiosenna może być twoją ostatnią w barwach Jagiellonii? - Nie mogę tego wykluczyć. Jeśli otrzymam ciekawą propozycję, z której Jagiellonia będzie zadowolona, to możemy dojść do porozumienia. Jeżeli nie, to wypełnię mój kontrakt do końca, czyli do 2022 roku. A później możemy rozmawiać o tym, co dalej. Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia