Piłkarze Jagiellonii znakomicie rozpoczęli wiosnę, ale ostatnio przegrali dwa mecze z rzędu i zależało im na rehabilitacji w spotkaniu z Górnikiem Łęczna. Tym bardziej, że nagrodą za zwycięstwo było drugie miejsce w tabeli, przynajmniej na chwilę. W 12. minucie Filip Modelski na prawej stronie ograł obrońcę rywali i wpadł w pole karne, lecz jego dośrodkowanie przeciął Sergiusz Prusak. Trzy minuty później odgryźli się goście. Tomasz Nowak pięknym podaniem odszukał w polu karnym Fiodora Czernycha, a ten uderzył płasko pół metra od bramki Bartłomieja Drągowskiego. Ten fragment gry należał do gości. W 18. minucie Czernych świetnie opanował piłkę w polu karnym gości i huknął z woleja mimo asysty rywala. Piłka po ręce bramkarza uderzyła w poprzeczkę. Chwilę później na strzał z 35 metrów zdecydował się Patrik Mraz i piłka uderzyła w spojenie. Drągowski w bramce "Jagi" znów był uratowany. Po półgodzinie gry przebudzili się gospodarze. Karol Mackiewicz szarpnął lewą stroną i podał płasko przed bramkę, ale Mateusz Piątkowski dwa razy został zablokowany przez obrońcę. W odpowiedzi znów szczęścia nie miał Czernych. Ruchem ciała zwiódł trzech obrońców, ale uderzył zbyt słabo z kilku metrów i Drągowski odbił piłkę. Już w 34. minucie trener Michał Probierz wymienił Patryka Tuszyńskiego na Nikołoza Dżałamidze, a w doliczonym czasie pierwszej połowy Drągowskiego strzałem z 16 metrów sprawdził jeszcze Nowak. Gdy wszyscy czekali na gwizdek na przerwę, Piątkowski zdecydował się na strzał z ponad 30 metrów i zaskoczył lekko wysuniętego Sergiusza Prusaka. Człowiek w masce (ze względu na uraz nosa) wykonał po tym golu znak Zorro i z radością udał się do szatni. Ale zaraz po przerwie radość gospodarzy się skończyła, gdy wyrównał Grzegorz Bonin. Na połowie boiska w bój wypuścił go Czernych. Bonin podciągnął skrzydłem, najprostszym z możliwych zwodów zgubił Giorgiego Popchadze i Sebastiana Maderę, a potem posłał piłkę w długi róg bramki Drągowskiego. Trzy minuty później aktywny Czernych strzelał lewą nogą, ale zbyt słabo, by zaskoczyć bramkarza "Jagi". W 59. minucie Piątkowski zdobył 14. bramkę w sezonie, znów popisując się kapitalnym strzałem. Tym razem główkował idealnie w okienko po dośrodkowaniu Dżałamidze. Goście dążyli do wyrównania, ale nie zdołali zdobyć bramki. W 90. minucie zostali skontrowani. Piątkowski podał do Dżałamidze, lecz ten uderzył obok bramki Prusaka. Po meczu powiedzieli: Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): "Komentarz będzie bardzo krótki: bardzo często się zdarza, że po dobrej grze tracimy trzy punkty. Za grę można pochwalić, za skuteczność na pewno już nie". Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): "Gratuluję zespołowi, bo takie mecze to trzeba wyrwać z gardła przeciwnikowi. To nie był piękny mecz, z naszej strony nie było jakiegoś wielkiego widowiska, ale na pewno staraliśmy się, za wszelką cenę chcieliśmy wygrać. Chwała zawodnikom, bo wygraliśmy spotkanie, które jest bardzo ważne w dalszej pracy. - Bardzo istotna była bramka na 1-0, która trochę grę ustawiła. W drugą połowę weszliśmy trochę za luźno. Ale padła piękna druga bramka Mateusza Piątkowskiego, który pokazał, że może walczyć o koronę króla strzelców, co jest dla niego bardzo ważne. A my musimy dalej przygotowywać się i pracować nad atakiem pozycyjnym, bo było widać, że mamy z tym duże problemy. W końcówce meczu na pewno niepotrzebnie daliśmy się zepchnąć do defensywy, nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. Ale taki jest sport. Najistotniejsze dzisiaj są trzy punkty". Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna 2-1 (1-0) Bramki: 1-0 Mateusz Piątkowski (45+1), 1-1 Grzegorz Bonin (49.), 2-1 Mateusz Piątkowski (59.) Sędzia: Paweł Raczkowski. Widzów: 10 138. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz