Tydzień temu wicemistrzowie Polski przegrali u siebie 0-1. W rewanżu "Jaga" szybko straciła gola i wydawało się, że emocji już więcej nie będzie. Podopieczni Ireneusza Mamrota nie poddali się. Doprowadzili do remisu za sprawą Martina Pospiszila i w tym momencie brakował im tylko jednego gola, żeby cieszyć się z awansu. Jagiellonia rzuciła się do ataku, ale przez to odkryła się w defensywie, co wykorzystali gospodarze. W końcówce zadali dwa zabójcze ciosy."Rozpoczęliśmy ten mecz bardzo dobrze. W pierwszych minutach graliśmy wysokim pressingu, przedostawaliśmy się w pobliże pola karnego, ale brakowało nam dokładnego ostatniego podania. Mieliśmy kilka dobrych dośrodkowań i szkoda, że nie zamieniliśmy tego na bramkę. Później przyszedł fragment, gdy to Gent dłużej utrzymywał się przy piłce, grał coraz lepiej i zdobył bramkę bramkę. Na dziesięć minut przed przerwą ponownie złapaliśmy swój rytm, potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, ale generalnie w pierwszej połowie nie stwarzaliśmy sobie zbyt wielu sytuacji" - ocenił trener "Jagi" Ireneusz Mamrot."Druga połowa, mimo że straciliśmy w niej dwie bramki, była naprawdę dobra w naszym wykonaniu. Strzeliliśmy gola, doprowadziliśmy do remisu i uważam, że kluczową sytuacją była ta, gdy przy 1-1 nieprawdopodobnie obronił bramkarz Gentu. Gdyby nie to, prowadzilibyśmy 2-1. Później wiadomo, że musieliśmy gonić wynik, gospodarze nas kontrowali i w efekcie tego strzelili nam dwie bramki. Myślę, że pokazaliśmy się tutaj z dobrej strony, aczkolwiek naszym celem był awans, a to się nam nie udało i z tego powodu jest nam po prostu przykro" - zaznaczył szkoleniowiec Jagiellonii. Wyniki rewanżowych spotkań 3. rundy eliminacji Ligi Europejskiej