Trzeba przyznać, że masz szczęście do Wisły i do wygranych w stosunku 3-2. - Zgadza się. Ostatni mecz w lidze zagrałem 8 listopada ubiegłego roku z Wisłą Kraków i wówczas po bardzo emocjonującym meczu wygraliśmy w Zabrzu 3-2. Wróciłem na boisko i znów osiągnęliśmy taki sam wynik. Śmiałem się z kolegami w szatni z tej sytuacji. Najważniejsze są jednak trzy punkty. Wróciłeś do gry po dłuższym czasie. Jesteś zadowolony ze swojego występu? - Powroty po kilku miesiącach są trudne, ale myślę, że jak na pierwszy raz nie było najgorzej. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że wiele jeszcze pracy przede mną. Nie wytrzymałem fizycznie do końca spotkania i w 79. minucie musiałem zostać zmieniony. Pierwotnie i tak miałeś zagrać 45 minut. - Wstępnie byliśmy umówieni na 40-45 minut. Mecz potoczył się jednak tak, a nie inaczej. Ja też nie zgłaszałem chęci zmiany. W końcówce zabrakło już jednak sił. W meczu z Wisłą kolejny raz nasza gra w obronie pozostawiała wiele do życzenia, choć to stoper - Adam Danch i jego trafienia dały nam zwycięstwo. - Faktycznie, to jest duży pozytyw, że nasi obrońcy są w stanie zdobywać dla nas punkty, ale nie zmienia to faktu, że sporo pracy przed nami. Wiosną straciliśmy o wiele więcej bramek, aniżeli jesienią, w tym niektóre po dość dziecinnych błędach. W przyszłym sezonie nie możemy sobie na to pozwolić, więc myślę, że w okresie przygotowawczym będziemy kładli spory nacisk właśnie na poprawę gry w defensywie. Zabrakło Cię w kadrze na środowy mecz z Zawiszą. Co o tym zadecydowało? - Rozmawiałem ze sztabem szkoleniowym. Trenerzy uznali, że nie jestem jeszcze w stanie zagrać trzech spotkań w przeciągu tygodnia. Zapadła więc decyzja, że zostanę w Zabrzu i przepracuję spokojnie cały tygodniowy mikrocykl po to, żeby być gotowym na niedzielny mecz z Lechią, w którym trenerzy będą chcieli sprawdzić przede wszystkim tych zawodników, którzy dotychczas grali mniej, a w przyszłym sezonie będą stanowić o sile zespołu. Myślę, że to dobre rozwiązanie dla mnie. Skoro mowa o przyszłości, jak wygląda kwestia Twojego nowego kontraktu? - Jestem już po wstępnych rozmowach z Zarządem i myślę, że wkrótce zostaną one sfinalizowane. Na razie jednak zostały nam dwa mecze do rozegrania. Jakie nastroje panują w szatni? - Po meczu z Wisłą oczywiście jak najlepsze. Nie patrzymy jednak już na tabelę, nie liczymy punktów innym drużynom. Chcemy po prostu zaprezentować się z jak najlepszej strony i zdobyć trzy punkty. Choć myślę, że po cichu każdy z nas liczy na zajęcie najlepszego miejsca od lat... Znamy już mistrza, znamy spadkowiczów. Pozostała jedynie walka o miejsce w europejskich pucharach. Takie rozstrzygnięcia Cię zaskoczyły? - Wiadomo, że kibice woleliby, aby kwestia tytułu mistrzowskiego rozstrzygnęła się w ostatniej kolejce, bo tak nie ma już praktycznie żadnych większych emocji. Legia w przekroju całego sezonu zasłużyła na mistrzostwo. Ma najszerszą i najsolidniejszą kadrę. Zaskoczył mnie natomiast na pewno spadek Zagłębia Lubin - klubu, który jest dobrze zorganizowany i poczynił niezłe transfery. Jego działacze na pewno mają teraz nad czym myśleć.