Latem zeszłego roku doświadczony piłkarz zdecydował się na powrót do Rumunii, gdzie w latach 2007-10 z powodzeniem występował w Steaule Bukareszt. Piłkarz trafił do ASA Targu Mures. - Z propozycją gry zadzwonił Dan Petrescu. Takiemu trenerowi się nie odmawia. Ze sobą pracowaliśmy jednak bardzo krótko, licząc z obozem jakieś trzy tygodnie. Jeszcze przed meczem o Superpuchar ze Steauą przyszedł do nas do szatni i powiedział, że ma bardzo korzystną finansowo ofertę z Chin. Na odchodnym zdobył jeszcze cenne i historyczne dla klubu trofeum. Nasz wspólny kontakt był więc bardzo krótki - wspomina Golański. W Targu Mures polski obrońca zetknął się z tymi samymi problemami, z którymi wcześniej miał do czynienia grając w Koronie Kielce. - Problemy finansowe narastały z miesiąca na miesiąc. Ja nie komentowałem sytuacji. Ostatecznie z prezesem doszliśmy do wniosku, że nie ma co tak dalej tego ciągnąć i postanowiliśmy się rozstać w zgodzie. Nie ma się co wypłakiwać, bo ogólnie cały futbol rumuński przechodzi teraz duży kryzys. Są dwa, trzy kluby, w których sytuacja jest stabilna, a reszta, to skrobanie i szukanie pieniędzy z różnych źródeł - tłumaczy Golański. Nowego pracodawcę były reprezentant Polski znalazł bardzo szybko. Nie musiał zresztą narzekać na brak ofert. - Były dwie opcje z Polski, jedna klubu, który znajduje się teraz w pierwszej ósemce i jeszcze jedna z zespołu w drugiej części tabeli. Była też propozycja z Rumunii. Po rozmowie z rodziną i menedżerem stwierdziłem, że decyduję się na Górnika. Na pewno zdecydowała tutaj osoba trenera Ojrzyńskiego, z którym wcześniej pracowaliśmy w Kielcach. Co by też nie mówić, Górnik to wielce utytułowany klub w historii naszej piłki. Chcę tutaj spróbować swoich sił i sprawić swoją grą na boisku, żeby drużyna dostała sportowego kopa. Czas pokaże czy podjąłem słuszną decyzję - mówi. Mimo tego, że Górnik po 21 kolejkach jest na ledwie 15. miejscu w tabeli Ekstraklasy, to Golański nie ma obaw o przyszłość. - W Rumunii miałem polską telewizję i oglądałem wiele ligowych spotkań, także tych z udziałem Górnika. To zespół, który potrafi grać, co pokazał choćby w końcówce. Brak szczęścia i różne dziwne sytuacje sprawiły, że jest tak nisko. Dystans do czołowej ósemki nie jest jednak duży. Straty można szybko odrobić - uważa. Z aklimatyzacją w nowej drużynie nie będzie miał problemów. Z jednym z liderów Górnika Łukaszem Madejem, grał jeszcze w juniorach ŁKS Łódź. Z kolei z gry w Koronie świetnie zna się z Maciejem Korzymem. - Z połową chłopaków znam się osobiście. Z drugą przez lata rywalizowałem na boisku. Nie będzie więc żadnego problemu. Zresztą przed podpisaniem kontraktu z Górnikiem rozmawiałem z Maćkiem. Wypytywałem go o pewne rzeczy. Dla mnie najważniejsze jest, że Górnik ma fajną drużynę, w której drzemie duży potencjał - kończy Golański. Michał Zichlarz