<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> - Przegraliśmy z Termaliką, ale już o tym nie myślimy. Po meczu miałem pretensje do zespołu i do siebie. Zawsze można było zrobić coś lepiej. Brudy pierzemy jednak we własnym gronie. Za stracone bramki nie odpowiadają jednak tylko obrońcy, czy bramkarz, ale cały zespół - stwierdził szkoleniowiec Górnika na konferencji prasowej przed starciem z Zagłębiem Lubin. - Spotkanie z Zagłębiem to dla mnie pierwszy mecz przed zabrzańską publicznością. Mój debiut w roli trenera był nieudany, przegraliśmy bowiem z Termaliką, ale przed zespołem kolejna szansa. Powierzono mi misję odbudowania zespołu i zrobię wszystko, by zespół grał, jak najlepiej. Nie obawiam się presji. Presja mnie nakręca. Lubię adrenalinę, gdy zespół żyje meczem - powiedział Ojrzyński. - Wiem, że trwają rozmowy w sprawie transferu Macieja Korzyma, ale nic więcej nie mogę powiedzieć. Nie ma czasu na budowanie zespołu, ale wiedziałem, w jakim klubie podejmuję pracę i nie jest to pierwsze takie wyzwanie w moim życiu. Nie czekałem do okresu przygotowawczego, podpisałem umowę i teraz muszę zrobić wszystko, by drużyna grała, jak najlepiej. Podobnie było w Podbeskidziu - przypomniał szkoleniowiec Górnika. - Teraz wiem już więcej o zespole, ale wszystko zostanie tak naprawdę sprawdzone w najbliższym meczu. Mam swoje spostrzeżenia, ale nie żyje przeszłością, tylko patrzę w przód i myślę o zwycięstwie. Wygrana na pewno podniosłaby morale zespołu, które nie jest na najwyższym poziomie, ale nie ma się czemu dziwić, jeśli po pięciu kolejkach jest się na 16. miejscu i odpada z Pucharu Polski. Jest jednak duża szansa, by wyjść z dołka i trzeba ją wykorzystać - dodał trener. - Potencjał w Zabrzu na pewno jest większy niż w Kielcach, czy Bielsku, ale na oceny jeszcze za szybko. Potencjał to jedno, ale ostateczny sukces zależy od wielu innych czynników. Teraz klub przeżywa trudny okres, więc trzeba jak najszybciej z niego wyjść - zakończył Ojrzyński.