Brosz objął zabrzan po spadku z Ekstraklasy, było to latem cztery lata temu. Niewiele wcześniej, bo w kwietniu 2016 r. trenerem Rakowa został Marek Papszun. Jeśli chodzi o ciągłość pracy w jednym klubie, to nikt tych dwóch szkoleniowców w najwyższej klasie rozgrywkowej nie przebija. Śląski trener szybko poskładał górniczą jedenastkę, choć na początku problemów mu nie brakowało. Dzięki skutecznemu finiszowi zabrzanie, po ledwie roku banicji, wrócili w szeregi najlepszych (2017 rok), a tam - z marszu - wywalczyli czwarte miejsce, które - po blisko ćwierć wieku przerwy - dało im ponowne występy w europejskich pucharach. Do tego Broszowi udało się wypromować wielu piłkarzy, a kilku z nich, jak Damian Kądzior, Rafał Kurzawa i Szymon Żurkowski trafiło nawet do reprezentacji Polski. Teraz Górnik jest na 12. miejscu w ligowej tabeli, z 33 punktami na koncie. Ze spokojnym utrzymaniem się w Ekstraklasie nie powinno być kłopotów, bo wiosną "Górnicy" należeli czy należą do najlepszych. W sześciu tegorocznych grach zdobyli 10 punktów. W tym względzie lepsze są tylko: rewelacyjna Wisła Kraków, Legia Warszawa, Piast Gliwice i Lech Poznań. Teraz trener Brosz, jak i wszyscy inni chciałby, żeby jak najszybciej wrócić na boisko. Akurat dzisiaj jego Górnik miał grać u siebie ligowy klasyk z Legią... - Nie jest łatwo o optymizm w czasach, gdy zdrowie nas i naszych najbliższych jest zagrożone. Pamiętajmy o tym , że dziś to właśnie zdrowie musi być najważniejsze. Sprawy związane z piłką czy ze sportem w ogóle, naprawdę mogą zejść na dalszy plan. Choć z drugiej strony, to właśnie sport uczy nas odpowiedzialności i poczucia wspólnoty. Widać to choćby na trybunach, na meczach Górnika, gdy wszyscy wspólnie dążymy do osiągnięcia jednego celu. Teraz tym celem jest powrót do normalności i na tym należy się skupić. Znaleźliśmy się na zakręcie, ale wspólnie na pewno uda się nam wyjść na prostą. Musimy być ze sobą solidarni i ciągnąć ten wózek w jednym kierunku - podkreśla obchodzący dzisiaj urodziny trener Marcin Brosz. Michał Zichlarz