Przed derbami o być albo nie być z Piastem w zabrzańskiej ekipie robili, co mogli, żeby zaskoczyć rywala. W wyjściowym zestawieniu pojawiła się nie grająca ostatnio z powodu kontuzji dwójka doświadczonych graczy: obrońca Ołeksandr Szeweluchin i pomocnik Radosław Sobolewski. O tym drugim mówiono, że z powodu urazu nie zagra już do końca roku. Niespodzianka była też w składzie lidera. Trener Radoslav Latal dość niespodziewanie posadził na ławce strzelającego ostatnio w lidze gola Josipa Bariszicia. Jego miejsce w pierwszym składzie zajął Gerard Badia. Hiszpan nie pograł jednak długo, bo po starciu z Sobolewskim na początku spotkania, z rozbitą głową, szybko musiał opuścić boisko. Na jego miejsce wszedł chorwacki napastnik, i jak się okazało, znowu pomógł drużynie. Zaczęło się od falowych ataków gospodarzy. Już w drugiej minucie, po mocnym dośrodkowaniu z wolnego Aleksandra Kwieka, zakotłowało się pod bramką gliwiczan. Trzy minuty później w polu karnym gości doszło do starcia Kornela Osyry z Łukaszem Madejem. Skrzydłowy Górnika ograł obrońcę gliwiczan, który ratował się faulem. Jedenastkę na gola pewnie zamienił Roman Gergel. Piłka poszybowała w lewy róg bramki przyjezdnych. Szmatuła był bez szans. Pressing zabrzan trwał jednak tylko kilkanaście minut. Zawodnicy lidera szybko się otrząsnęli i zdobyli przygniatającą przewagę w środku pola. Już w 11. minucie mogło być 1-1, ale w dobrej sytuacji Martin Neszpor przegrał pojedynek z dobrze broniącym Radosławem Janukiewiczem. Z kolei w 28. minucie Bartosz Szeliga, zamiast trafić do siatki, to nabił kolegę z zespołu Bariszicia. Górnik nastawił się na kontrę i po jednej z nich ponownie było groźnie pod bramką Szmatuły. Gergel zagrał do wychodzącego na dobrą pozycję Rafała Kosznika. Ten jednak w dobrej sytuacji nie zdołał opanować mocno zagranej piłki. Piorunująca w wykonaniu lidera była końcówka pierwszej części. W 36. minucie Janukiewicz w świetnym stylu wybronił piłkę, po atomowym uderzeniu Kamila Vacka. Rzut rożny dla gości zakończył się wyrównaniem. Futbolówka trafiła pod nogi Bariszicia i Mateusza Słodowego. Obrońca Górnika interweniował tak nieszczęśliwie, że samobójczym strzałem zaskoczył swojego bramkarza. W 40. minucie było już 2-1 dla Piasta! Piłkę w polu karnym otrzymał Matusz Mak. Bartosz Kopacz nie zdołał go powstrzymać, a skrzydłowy gliwiczan kapitalnym technicznym uderzeniem w długi róg zaskoczył Janukiewicza. Gol marzenie, zdobyty na dodatek na oczach oglądającego derby w Zabrzu selekcjonera Adama Nawałki. Po przerwie wydawało się, że goście kontrolują, to co dzieje się na murawie. Dalej dłużej utrzymywali się przy piłce i mieli przewagę w środku pola. Tymczasem wystarczył moment nieuwagi i Górnik wyrównał. Gergel wyłuskał piłkę pod polem karnym rywala, odegrał do Kwieka, który zdecydował się na strzał z około dwudziestu metrów. Futbolówka otarła się jeszcze od Marcina Pietrowskiego, kompletnie zmyliła Szmatułę i wpadła do siatki. Potem nastąpiło kilkadziesiąt sekund, które wstrząsnęło Piastem. W 60. minucie zabrzanie przeprowadzili kolejną świetną kontrę. Szymon Skrzypczak zagrał do Radosława Sobolewskiego, ten kapitalnie odegrał do Gergela, który celnym strzałem zaskoczył bramkarza gliwiczan. Warto dodać, że w tym czasie gospodarze grali w dziesiątkę. To dlatego, że chwilę wcześniej kontuzji kolana w starciu z Barisziciem nabawił się Kosznik i na noszach opuścił boisko. Gliwiczanie jeszcze się nie otrząsnęli, a już był 4-2 dla Górnika! Kolejną świetną akcję wyprowadził Skrzypczak. Zagrał do Gergela, który ponownie zaskoczył Szmatułę. W 68. minucie słowacki piłkarz mógł zdobyć swojego czwartego gola dzisiaj. W dobrej sytuacji z kilkunastu metrów posłał jednak piłkę wysoko ponad bramką. Gliwiczanie kompletnie pogubili się w defensywie. Widać było brak pauzującego za kartki brazylijskiego obrońcy Heberta. Nie mając już czego bronić trener Latal wycofał z boiska obrońcę Osyrę, a w jego miejsce posłał do gry ofensywnego Tomasza Mokwę. Mogło to się źle skończyć, bo z przodu Górnicy mieli momentami przewagę jednego czy dwóch zawodników. W 74 minucie dobrą okazję miał Skrzypczak, ale zamiast trafić do siatki, to trafił Pietrowskiego. W 82. minucie był już 5-2 dla gospodarzy! Długie podanie z głębi pola Słodowego przejął Gergel i po raz kolejny zaskoczył bezradnego Szmatułę. Nokaut lidera i tragicznie grającej dzisiaj defensywy gliwiczan. Już w doliczonym czasie gry szóstego gola dla miejscowych mógł zdobyć Armin Czerimagić. Rezerwowy zabrzan w świetnej okazji przestrzelił. Ostatecznie skończyło się więc na hokejowym wyniku 5-2! Dla jedenastki z Zabrza wygrana z Piastem jest dopiero drugą w tym sezonie. Wcześniej wygrali u siebie ze Śląskiem Wrocław we wrześniu. Lider stracił z kolei pięć goli, punkty i Radosława Murawskiego, który z powodu czwartej żółtej kartki nie zagra w sobotnim meczu przeciwko Cracovii. Michał Zichlarz Górnik Zabrze - Piast Gliwice 5-2 (1-2) Bramki: 1-0 Roman Gergel (7. karny) 1-1 Mateusz Słodowy (37. samobójcza) 1-2 Mateusz Mak (40.) 2-2 Aleksander Kwiek (55.) 3-2 Roman Gergel (60.) 4-2 Roman Gergel (61.) 5-2 Roman Gergel (82.) Górnik: Radosław Janukiewicz - Mateusz Słodowy, Bartosz Kopacz, Adam Danch, Ołeksandr Szeweluchin, Rafał Kosznik (61. Rafał Kurzawa) - Roman Gergel (88. Armin Ćerimagić), Radosław Sobolewski (64. Adam Dźwigała), Aleksander Kwiek, Łukasz Madej - Szymon Skrzypczak. Piast: Jakub Szmatuła - Urosz Korun, Marcin Pietrowski, Kornel Osyra (68. Tomasz Mokwa) - Bartosz Szeliga (75. Karol Angielski), Radosław Murawski, Kamil Vacek, Gerard Badia (15. Josip Bariszić), Patrik Mraz - Martin Neszpor, Mateusz Mak. Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Żółte kartki: Łukasz Madej, Aleksander Kwiek - Mateusz Mak, Radosław Murawski Widzów: 5500. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz sytuację w Ekstraklasie</a>