Na koniec sezonu zasadniczego Górnik pokonał we Wrocławiu Śląsk 1:0. W poniedziałek, w pierwszym meczu rundy finałowej, zabrzanie podejmą Arkę Gdynia, która zajmuje 15. miejsce. Oba zespoły dzielą dwa punkty. Dokładnie 49 lat wcześniej Górnik grał w Strasburgu o awans do finału Pucharu Zdobywców Pucharów z włoską Romą. To było trzecie spotkanie tych drużyn. W Rzymie był remis 1:1, na Stadionie Śląskim w Chorzowie - 2:2. Konieczny był trzeci mecz na neutralnym boisku. W Strasburgu znów padł wynik nierozstrzygnięty - 1:1. O awansie Górnika przesądziło losowanie żetonem. Stanisław Oślizło wybrał zieloną stronę, która okazała się szczęśliwa. "Są w piłce nożnej elementy czyniące cuda, nie tylko umiejętności piłkarskie. Może warto współczesnym naszym zawodnikom tę historię przypomnieć" - powiedział Oślizło. Jego zdaniem piłkarze Górnika w zakończonym sezonie zasadniczym nie pokazali pełni umiejętności. "Bywały sytuacje, kiedy już sobie gratulowaliśmy zwycięstwa, a w końcówkach nam uciekało. To jest problem na pewno dla trenera i całego sztabu. We Wrocławiu odnieśliśmy zwycięstwo zasłużone, choć są momenty, kiedy zespół zaczyna się gubić w prostych sytuacjach, wybija chaotycznie piłkę pod nogi rywali i trzeba się mocno angażować w obronę. We Wrocławiu nam się udało, po wspaniałym rajdzie i uderzeniu Jesusa Jimeneza" - ocenił były obrońca Górnika i reprezentacji Polski. Trener Brosz podkreślił, że runda finałowa bardziej przypomina rozgrywki pucharowe niż ligę. "Musimy być przygotowani na różne scenariusze. Liczę, że w tych kluczowych meczach będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Gramy co trzy dni, nie będzie czasu na jakieś szukanie opcji. Trzeba być gotowym pod względem fizycznym i mentalnym, bo ważą się nasze losy, losy klubu" - ocenił szkoleniowiec. Podkreślił, że jego piłkarze są bardzo ambitni, chcą szybko zdobywać gole. "Jednak musimy być zdyscyplinowani w dążeniu do celu, którym jest wynik" - podsumował Marcin Brosz. Autor: Piotr Girczys