Mecz na stadionie im. Ernesta Pohla miał nerwowy przebieg. "Jaga", która w tym sezonie świetnie radzi sobie na wyjazdach (już 15 zdobytych punktów), prowadziła po trafieniu kapitana zespołu Tarasa Romańczuka. Wyrównał w końcówce pierwszej połowy niezawodny Igor Angulo. Po przerwie, sędzia Krzysztof Jakubik, nie uznał Hiszpanowi zdobytego gola. Wcześniej, odpowiadający za VAR Paweł Gil i Tomasz Musiał, uznali, że na spalonym był Łukasz Wolsztyński. To trzecia w tym sezonie bramka zdobyta przez piłkarzy Górnika, która przez VAR została anulowana. Wcześniej było też tak w przegranych meczach z Zagłębiem Lubin i Legią. Ostatecznie, po świetnej grze w II połowie, Górnik wygrał z Jagiellonią 3-1. Jak podkreślił bramkarz zabrzan Tomasz Loska, taki, a nie inny przebieg spotkania wpłynął mobilizująco na jego kolegów. - Mecz potoczył się inaczej, niż było to zazwyczaj u nas. Wcześniej było tak, że to my zazwyczaj strzelaliśmy bramki u siebie. Teraz było tak, że z Jagiellonią trzeba było "gonić" wynik. Może zadziałało to w ten sposób, jak działa płachta na byka. Nie weszliśmy w mecz tak, jak powinniśmy, na szczęście potem wyszliśmy z wszystkiego zdobywając trzy bramki. Łatwo nie było, ale chwała dla nas, że udało się to spotkanie wygrać - podkreśla golkiper Górnika, który póki co, z 32 punktami na koncie jest liderem Ekstraklasy. Teraz przed zawodnikami Górnika krótka przerwa, a już we wtorek kolejne spotkanie. Tym razem, w rewanżowym meczu 1/4 Pucharu Polski zabrzanie mierzą się u siebie z Chojniczanką. Pierwszy mecz wygrali na boisku rywala 3-1 i są bliscy awansu do półfinału pucharowych rozgrywek. Michał Zichlarz, Zabrze