Przed spotkaniem spiker przypomniał, że właśnie dzisiaj mija 48. rocznica meczu Górnik - Manchester United w ćwierćfinale Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, który zabrzanie, po bramce Włodzimierza Lubańskiego, wygrali z późniejszym triumfatorem rozgrywek 1-0. Teraz nastroje i realia w Zabrzu są zupełnie inne. Trener Jan Żurek, w stosunku do ostatnich meczów, mocno przemeblował skład. Do bramki po dłuższej przerwie wrócił Grzegorz Kasprzik. W wyjściowym składzie wybiegł też Radosław Sobolewski, który był skonfliktowany z poprzednim szkoleniowcem Leszkiem Ojrzyńskim. Z kolei w ataku biegał nominalny skrzydłowy Sebastian Steblecki. - Jeśli Górnik wygra, to koguta po meczu zamiast piłkarza dostanie trener Żurek - mówił Interii Stanisław Sętkowski, kibice numer 1 Górnika. Patrząc jednak na grę zabrzan, można było mieć duże wątpliwości czy gospodarzom uda się zanotować pierwsze zwycięstwo wiosną. Ostatni zespół Ekstraklasy grał niedokładnie i nie miał kompletnie żadnego pomysłu, jak zaskoczyć słabo grający w tym sezonie na wyjazdach zespół Lechii. W drużynie Górnika zatrważała przede wszystkim liczba niecelnych podań. Tak było z tyłu, tak było też w ofensywie. Do przerwy miejscowi oddali dwa niecelne uderzenia na bramkę gdańszczan... Goście najlepszą okazję mieli w 21. minucie. Po bardzo dobrym podaniu Flavio Paixao z głębi pola i błędzie niepewnie grającego Bartosza Kopacza, w sytuacji sam na sam z bramkarzem jedenastki z Zabrza znalazł się Grzegorz Kuświk. Doświadczony snajper trafił jednak w dobrze interweniującego bramkarza. Z kolei w 40. minucie dał o sobie znać aktywny na lewym skrzydle Lukasz Haraslin. Zamiast jednak trafić w bramkę, to uderzył w nogi ofiarnie interweniującego Sobolewskiego i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Drugą połowę goście rozpoczęli z jedną zmianą w składzie. Haraslina zastąpił Michał Mak. Zabrzanie zaczęli odważniej, ale nie na tyle, żeby zaskoczyć Vanję Milinkovicia-Savicia. Tymczasem w 55. minucie było już 1-0 dla Lechii. Piłka wędrowała jak po sznurku, trafiła pod nogi Aleksandara Kovacevicia, który płaskim, mierzonym strzałem z około 20 metrów zaskoczył Kasprzika. Dla 24-letniego Serba, to druga bramka w tym sezonie. Chwilę później w polu karnym zahaczany był Paweł Widanow. Wydawało się, że powinna być jedenastka dla gospodarzy, ale Mariusz Złotek puścił grę. Kontra gdańszczan skończyła się faulem Romana Gergela na rozpędzonym Michale Maku. To było drugie przewinienie Słowaka w przeciągu kilku minut i druga żółta kratka. Od 57 minuty Górnik grał więc w dziesiątkę. Trener Żurek nie czekał długo i wpuścił na murawę Jose Kante oraz Marcina Ossa. Na niewiele się to jednak zdało. Grający w osłabieniu zabrzanie tym bardziej nie byli w stanie zaskoczyć przyjezdnych, którzy spokojnie kontrolowali grę. W 71. minucie zespół Piotra Nowaka mógł zdobyć drugiego gola. Po ładnej indywidualnej akcji w sytuacji sam na sam z Kasprzikiem znalazł się Jakub Wawrzyniak. Dobrze broniący golkiper Górnika wyszedł jednak z opresji zwycięsko. W chwilę później piłka po strzale głową Flavio Paixao przeszła tuż nad poprzeczką. W 82. minucie Flavio znowu był blisko bramki. Po strzale głową piłkę na linii bramkowej zatrzymał jednak Kasprzik, najlepszy zawodnik Górnika. Bramkarz zabrzan bronił nawet rykoszety, jak po zmianie kierunku lotu piłki przez Kopacza w 85. minucie. To co nie udało się gościom, wyszło gospodarzom. W 88. minucie wywalczyli rzut rożny, do piłki podszedł rezerwowy Rafał Kurzawa, dokładnie dośrodkował, a Kopacz z 5 metrów, nie atakowany przez nikogo, wpakował piłkę głową do siatki. 1-1! W końcówce piłkarze Lechii trafili jeszcze w poprzeczkę. Z Zabrza Michał Zichlarz Po meczu powiedzieli: Piotr Nowak (trener Lechii Gdańsk): Zremisowaliśmy wygrany mecz. Jestem zawiedziony tym, jak moja drużyna zagrała w ostatnich 10-15 minutach. Bardzo naiwnie, zbyt nonszalancko. Wynik nie odzwierciedla tego co się działo na boisku. Stworzyliśmy tyle sytuacji, że można by obdzielić kilka meczów. Czasem trzeba umieć wygrać 1:0, a my dziś tego nie potrafiliśmy. I sami sprokurowaliśmy Górnikowi szansę na bramkę. Jan Żurek (trener Górnika Zabrze): Zremisowaliśmy mecz po walce i dzięki zaangażowaniu, szczególnie w drugiej połowie, kiedy przygrywaliśmy. Zaczęliśmy nerwowo, ale też passa porażek i ostatnie miejsce w tabeli to nie są powody do radości. W pierwszej połowie nawet doświadczeni zawodnicy popełniali błędy, po których mogliśmy stracić bramkę. Lechia to bardzo dobra drużyna i obawialiśmy się jej. Goście mieli sytuacje, nam pomógł bramkarz. Grzegorz Kasprzik spełnił swoje zadanie, był tam, gdzie powinien i miał też trochę szczęścia. Pokazaliśmy wielki charakter i oby ten remis był nadzieją na zwycięstwa, których tak bardzo potrzebujemy. Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 1-1 Bramki: 0-1 Aleksandar Kovacević (55.) 1-1 Bartosz Kopacz (88.) Żółte kartki: Roman Gergel, Jose Kante - Górnik. Czerwona kartka: Gergel Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 12 563 Górnik: Grzegorz Kasprzik - Paweł Widanov, Adam Danch, Bartosz Kopacz, Ken Kallaste - Roman Gergel, Radosław Sobolewski (64. Marcis Oss), Mariusz Przybylski, Szymon Matuszek (63. Jose Kante), Łukasz Madej - Sebastian Steblecki (75. Rafał Kurzawa). Lechia: Vanja Milinković-Savić - Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak, Paweł Stolarski - Flavio Paixao, Michał Chrapek, Aleksandar Kovacević, Lukasz Haraslin (46. Michał Mak), Milosz Krasić (74. Sebastian Mila) - Grzegorz Kuświk (61. Sławomir Peszko).