Przed meczem w Zabrzu nie brakowało spekulacji, że mająca już pewne utrzymanie w Ekstraklasie Korona, nie będzie stawiała potrzebującym punktów gospodarzom oporu. Tym bardziej, że trener kielczan Marcin Brosz mocno związany jest przecież z Górnikiem. W tym klubie jako piłkarz rozegrał 46 meczów w lidze, a do zespołu wprowadzał go nie kto inny, jak obecny szkoleniowiec zabrzan Jan Żurek. Miejscowym o tyle było dzisiaj łatwiej, że w wyjściowym zestawieniu zabrakło najskuteczniejszego napastnika Ekstraklasy Airama Cabrery. Hiszpan pojawił się na boisku dopiero w drugiej połowie. "Tylko zwycięstwo! Górniku tylko zwycięstwo!" skandowało prawie 20 tysięcy fanów na stadionie przy ulicy Roosevelta. Trzeba przyznać, że liczna publika, była dwunastym zawodnikiem zespołu z Zabrza w meczu o być albo nie być. Spotkanie zaczęło się jednak od ataków kielczan. Goście mogli prowadzić już w 6. minucie. Świetne dośrodkowanie z lewej strony Bartłomieja Pawłowskiego sprawiło, że mocno zakotłowało się pod bramką Grzegorza Kasprzika. Obrońcy Górnika zdołali wybić piłkę poza pola karne, tam doskoczył do niej Vlastimil Jovanović i kropnął z całych sił. Gdyby piłka leciała 20 centymetrów niżej, to bramkarz zabrzan nawet by nie drgnął. Na szczęście dla gospodarzy futbolówka przeszła tuż nad poprzeczką. Miejscowym szło jak po grudzie. Trener Żurek tylko podskakiwał przy linii i nerwowo wymachiwał rękoma. Jedyne dwie godne zauważenia sytuacje z pierwszej części, to mocny, ale niecelny strzał w wykonaniu Sebastiana Stebleckiego w 24 minucie i kolejne uderzenie ponad bramką w wykonaniu Marcisa Ossa z wolnego w 45 minucie. - W drugiej połowie nie możemy grać tak, jak do przerwy. Musimy zagrać bardziej ofensywnie. Trzeba wyszarpać te trzy punkty - podkreślał kapitan Górnika Adam Danch. W I części żadnej z drużyn nie udało się celnie uderzyć na bramkę. Nie wiedzieć czemu, w tak ważnym meczu, który zabrzanie musieli przecież wygrać, grali bardzo defensywnie, z piątką obrońców i ledwie jednym wysuniętym Romanem Gergelem. Słowak był jednak bezradny w starciach z kwartetem pewnie grających defensorów Korony.