W momencie, gdy obowiązuje hasło: sprowadzanie młodych polskich piłkarzy jest za drogie i nieopłacalne, trener Marcin Brosz i stojący za nim ludzie pokazują, że jednak można tego dokonać. Ten przykład potwierdza, że czasem bardziej liczy się pomysł, konsekwencja, strategia i fachowcy, którzy je realizują. Nie zastąpi się ich żadnymi pieniędzmi. "Kosa" miał nosa Moją uwagę na Brosza zwrócił bodaj sześć lat temu Kamil Kosowski. Brosz spokojnie pracował sobie na zapleczu Ekstraklasy, w Piaście Gliwice, a "Kosa" oświadczył: "Marcin Brosz to najlepszy trener młodego pokolenia, on podbije kiedyś Ekstraklasę". I faktycznie, Kamil nie mylił się, nie na darmo jest ekspertem w Canal+Sport. Brosz z Piastem w 2012 r. awansował do Ekstraklasy i od razu wywalczył z drużyną awans do europejskich pucharów. Wcześniej do II ligi promował Polonię Bytom (2006 r.), a rok później - Koszarawę Żywiec do III ligi. <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news-gornik-zabrze-marcin-brosz-to-pierwszy-krok-w-odbudowaniu-pr,nId,2402841">- Chcemy mniej mówić, a więcej robić. Awans to dopiero początek odbudowy pozycji i prestiżu Górnika Zabrze - ogłosił Brosz przed sezonem 2017/2018.</a> Po dwóch miesiącach i dziewięciu kolejkach ligowych, wymierne efekty jego pracy są takie: drużyna jest wiceliderem Ekstraklasy, gra pomysłowo, efektownie i efektywnie, na każdy mecz stadion wypełnia się niemal 23 tys. ludzi, dzięki czemu będzie zdecydowanym liderem frekwencji całej ligi, tak jak deklasuje w tabeli Pro Junior System, za co do klubu wpadnie 1,4 mln zł od PZPN-u. Czołówka tabeli Pro Junior System (promuje udział w meczach seniorów polskich młodzieżowców): 1. Górnik Zabrze 2155 pkt 2. Lech Poznań 1260 pkt 3. Piast Gliwice 1232 pkt 4. Zagłębie Lubin 766 pkt 5. Cracovia 526 pkt 6. Pogoń Szczecin 360 pkt Smutne, że pozostałe kluby Ekstraklasy mają zerowy dorobek punktowy w PJS. Pełny stadion oznacza dla Górnika wpływy rzędu pół miliona zł za każdy mecz. W ten sposób Brosz i jego piłkarze wyprowadzają zasłużony klub z tarapatów! Mówiąc "Górnik" myślisz "Igor Angulo", który przewodzi liście strzelców z 11 trafieniami, ale centralną postacią zabrskiej ekipy jest Rafał Kurzawa. W ubiegłym sezonie zdarzało mu się grywać na lewej obronie, a teraz jest playmakerem, co się zowie! Jego podania otwierają drogę do bramki, ma już siedem asyst i pod tym względem nikt w lidze mu nie dorównuje. Rozgrywający z Sokoła Świba rodem Rafał pochodzi spod Ostrowa Wielkopolskiego (LKS Sokół Świba), to kolejny piłkarski talent wyrosły na małej wiosce, po np. pochodzących z Truskolasów Jerzym Brzęczku i Jakubie Błaszczykowskim. Kurzawa do Zabrza przeniósł się już siedem lat temu, więc traktują go tam jak swojego. - Przesunięcie Kurzawy na lewą obronę w części minionego sezonu jeszcze bardziej rozwinęło go piłkarsko - uważa Brosz. Pan Marcin to kolejny przykład na to, że przeciętny piłkarz może zostać świetnym trenerem. W Ekstraklasie rozegrał tylko 46 spotkań, a w szatni Górnika spotkał się nie tylko z Kosowskim, ale też z Michałem Probierzem i Dariuszem Dźwigałą, który dzisiaj jest trenerem reprezentacji Polski do lat 18 i 19. Razem z Górnikiem Ekstraklasę podbija kilku młokosów, ale na wymienianie ich nazwisk jest jeszcze za wcześnie. Niech ugruntują swą pozycję, pokażą, że ich głowa odporna jest na wodę sodową, a wtedy zaczniemy o nich szerzej pisać. Po latach, postanowiłem zapytać "Kosę" o to, skąd sześć lat temu wiedział, że Brosz będzie świetnym trenerem. - A może po prostu chciałeś pomóc koledze z szatni Górnika - zagaiłem prowokacyjnie. Kamil zaśmiał się od ucha do ucha, po czym odparł: - Dla mnie to było oczywiste, że "Brocha" będzie dobrym trener, jak jeszcze grał jeszcze w piłkę. Piłkarsko twardsza odmiana Stilicia, trenersko między Kasperczakiem a Probierzem Co o tym decydowało? - Po pierwsze, to był człowiek, po którym widać cechy przywódcy. Po drugie, potrafił zarządzać ludźmi. Po trzecie, był bardzo dobrym środkowym pomocnikiem, choć bardzo niedocenianym. Świetna lewa noga, trochę jak Semir Stilić, ale do tego był walecznym i twardym piłkarzem, takim który łapie ze trzy czerwone kartki w sezonie - wylicza "Kosa", po czym uczciwie dodaje: - Po czwarte, Marcin jest moim kumplem, a jak promować czy pomagać to swoim - taką mam zasadę - nie kryje Kosowski, któremu serce roście, patrząc na powodzenie Górnika Zabrze. Zdziwiło mnie to, że Kosowski u spokojnego, cichego i skromnego Brosza widział cechy przywódcze, które na ogół przypisuje się takim ludziom jak "Kosa" właśnie - odważnym, otwartym, gadatliwym, "do tańca i różańca". - Takie cechy, jak ja miałem mogą rozkręcić dobrą imprezę, ale na pewno nie uczynią mnie dobrym trenerem - mówi z rozbrajającą szczerością Kosowski. - "Brocha" miał inne. Ja jestem za miękki, za dobry, za bardzo naiwny , jako trener nie sprawdziłbym się. Choćbym nawet miał nie wiadomo jaką wiedzę. Kamil zapewnia, że Marcin Brosz zawsze miał to "coś", co czyni kogoś dobrym szkoleniowcem. - On wie, kiedy przykręcić śrubę, a kiedy ją popuścić, ponadto wie, jak dogadać się z piłkarzami. I to pokazuje. "Brocha" jest trochę między Kasperczakiem a Probierzem. Jest dobry, ale ma tez mocną rękę jak Michał, dobre oko do młodzieży, a potrafi zespół ustawić jak Heniek. Poszczególnym piłkarzom przypisać najlepsze dla nich pozycje, żeby każdy czuł się komfortowo i mógł się najszybciej rozwijać - analizuje "Kosa". Kolejną ważną cechą Brosza, w opinii Kamila, jest odporność psychiczna, wytrzymałość na stres. - Marcin skończył szkołę trenerską, zrobił staże. Poza tym swoje wycierpiał, ze swoimi drużynami nieraz zapłacił frycowe, nieraz dostał kopa, ale zawsze był mocny jeśli chodzi o psychikę, głowę. Pamiętamy gdy został zwolniony z Piata. Od początku do końca zbudował ten zespół, odnosił z nim fantastycznie wyniki, ale został zwolniony przy pierwszej okazji i nie pracował pół roku czy nawet rok - wspomina. Ponad rok pozostawał bez pracy Faktycznie, Brosz z Piasta został zwolniony 6 maja 2014 r. Zespół był o dwa punkty nad strefą spadkową, w 14 spotkaniach odniósł tylko jedno zwycięstwo, działacze nie chcieli słuchać okoliczności łagodzących. Dopiero 25 czerwca 2015 r. objął Koronę. W Kielcach odbudował dołujący zespół, pobijał serie do 12 meczów bez porażki, a jednak nie przedłużono z nim współpracy, bo zarządowi prezesa Marka Paprockiego bardziej podobała się koncepcja prowadzenia ekipy, jaką przedstawił Tomasz Wilman. Koncepcja Wilmana zdeterminowała się po trzech miesiącach nowego sezonu, został odprawiony w październiku, po pięciu porażkach z rzędu. - Marcin długo nie mógł znaleźć pracy. To jest nasza polska rzeczywistość. Tak dziwna, że nie jesteśmy w stanie zrozumieć - kręci głową "Kosa" Po odejściu z Korony, Brosz przyjął ofertę z pierwszoligowego Górnika. - Dla mnie to była abstrakcja, że nie było dla niego miejsca w Ekstraklasie - uważa "Kosa". Awans do Ekstraklasy przebudowanego przez Brosza Górnika rodził się w bólach, jeszcze w kwietniu 2017 r. mało komu się o nim śniło, ale w końcu ekipa zaczęła wygrywać i zaliczyła wspaniały finisz. - Awans, a teraz zwycięstwa i komplety na trybunach to zasługa Brosza i jego piłkarzy. Górnik ma takich kibiców, którzy by zapełnili jeszcze większy stadion. Nie chodzi tylko o to, że drużyna wygrywa, ale głównie o to, że fani widzą jak ciężki piłkarze pracują ciężko na boisku. Dlatego stadion jest zapełniony. I tak będzie do końca - ocenia Kamil Kosowski. "Kosa" jest zdecydowanie zwolennikiem przysłowia: "Lepsze jest wrogiem dobrego", gdyż mówi: - Skoro jest dobrze, to mam nadzieję, że nie znajdzie się człowiek, który postara się coś jeszcze ulepszyć i zdecyduje się na zmianę Brosza. Marcinowi trzeba dać w spokoju popracować, bo w jego drużynie wszystko działa jak należy - komplementuje Kamil. Marcin Brosz to człowiek-orkiestra. Nie tylko trenuje Górnika, ale też jest radnym powiatu gliwickiego i prowadzi Akademię Piłki Nożnej Knurów. Praca u podstaw uszlachetnia. Panie Brosz, tak trzymać, powodzenia! Niech inni biorą przykład! Michał Białoński