Młodzieżowy reprezentant Polski nabawił się przykrego urazu 18 sierpnia w starciu z Lechią, brutalnie zaatakowany z tyłu przez Michała Maka. Skrzydłowy gdańszczan zobaczył za to zagranie żółtą kartkę, a Żurkowskiego zniesiono z murawy na noszach. Po badaniach okazało się, że prawa kostka nie jest poważnie uszkodzona. Wydawało się nawet, że piłkarz wróci do gry przed przerwą na mecze reprezentacji. Tak się jednak nie stało. W poprzedni poniedziałek pojechał na zgrupowanie reprezentacji młodzieżowej przed meczami w eliminacjach mistrzostw Europy z Wyspami Owczymi i Finlandią. Szybko jednak wrócił do domu. Badania wykonane w Poznaniu wykazały poważne uszkodzenia więzozrostu strzałkowo-piszczelowego w stawie skokowym prawej nogi. Po powrocie do Zabrza zawodnik przeszedł kolejne badania. Jak wynika z informacji z klubu jest szansa, że do gry wróci szybciej, niż sugerowali to lekarze kadry, którzy przewidywali, że przerwa może potrwać od 6 tygodni aż do trzech miesięcy.Na razie Żurkowski trenuje indywidualnie i przechodzi rehabilitację. O tym czy będzie grał czy nie zdecyduje sztab medyczny Górnika. Jego absencja jest bardzo widoczna. Młody pomocnik to przecież jeden z liderów zespołu, który w poprzednim sezonie zakończył rozgrywki na czwartym miejscu i po prawie ćwierć wieku ponownie wystąpił w europejskich pucharach. W tym sezonie młodzieżowy reprezentant Polski wystąpił w pięciu ligowych spotkaniach, w których zdobył jedną bramkę, w wygranym spotkaniu z Miedzą na wyjeździe. Na jego szybkie dojście do zdrowie liczy nie tylko Marcin Brosz, ale także szkoleniowiec młodzieżowej reprezentacji Polski Czesław Michniewicz, bo "Żurek" to też jeden z liderów młodzieżowej kadry, która w październiku czekają decydujące mecze w eliminacjach z Danią na wyjeździe i z Gruzją u siebie. zich