W 2019 roku słowacki bramkarza wystąpił we wszystkich 37 ligowych spotkaniach górniczej jedenastki, w 17 wiosennych i w 20 jesiennych, od pierwszej do ostatniej minuty. Sprowadzony ze Spartaka Trnava ostatniej zimy okazał się mocnym punktem zespołu, a klasę pokazał zwłaszcza w ostatnim tegorocznym ligowym meczu, w którym Górnik u siebie pokonał Jagiellonię 3-0. Chudy dwa razy wychodził zwycięsko z pojedynków z jedenastek! Najpierw Jesus Imaz przestrzelił, a potem w świetnym stylu obronił piłkę nogą po uderzeniu z karnego Tarasa Romanczuka. To w dużej mierze dzięki niemu zabrzanie wygrali z białostocczanami i przezimują na bezpiecznej, 12 lokacie w tabeli Ekstraklasy. Święta bramkarz Górnika spędził u siebie na Słowacji, a zaraz po nich, ze swoją narzeczoną spakowali się i polecieli za Ocean do Nowego Jorku. Tam powitają Nowy Rok. - Będziemy tam przez tydzień. Byliśmy już tam latem i mojej dziewczynie tak się tam spodobało, to dla niej jak sen, że polecieliśmy tam ponownie. 5 stycznia wracamy do Europy, no a potem treningi - mówi Chudy. Zabrzanie treningi rozpoczynają 8 stycznia. Tydzień później lecą na dziesięciodniowy obóz na Cypr. Martin Chudy wierzy, że mimo sporych strat do zespołów przed Górnikiem, to jego drużyna powalczy jeszcze w dziesięciu meczach rundy zasadniczej o miejsce w pierwszej ósemce. - Kiedy trafiałem do Zabrza poprzednią zimą, to ta sytuacja po pierwszej części sezonu była gorsza, bo na koncie mieliśmy siedemnaście punktów, teraz jest o sześć więcej. Mamy jednak tylko o dwa "oczka" więcej, niż zespół znajdujący się na miejscu spadkowym. Z drugiej strony mamy siedem-osiem punktów straty do czołowej ósemki. Myślę, że wiosną będzie jeszcze szansa na to, żeby walczyć o tą górną połówkę. Potrzebne są dobre przygotowania i mobilizacja w tych dziesięciu meczach rundy zasadniczej - mówi Chudy. Michał Zichlarz