We wcześniejszych ligowych spotkaniach sędziowie nie rozpieszczali lidera Ekstraklasy. Przeciwko drużynie Marcina Brosza podyktowali w lidze siedem "jedenastek". Do tego doszła też jedna w Pucharze Polski. Kilka z nich, szczególnie te odgwizdane przez sędziego z Warszawy Pawła Raczkowskiego, były skandaliczne. Cztery karne w końcówkach gier z Jagiellonią (1-2) i Cracovią (3-3), kosztowały zabrzan kilka punktów. W niedzielę sytuacja się odmieniła. To Górnik wykonywał dwa karne. Pierwszego Angulo wykorzystał, drugiego, już w doliczonym czasie nie. Piłkę po uderzeniu najskuteczniejszego snajpera Ekstraklasy, 12 trafień na koncie, wybronił rezerwowy bramkarz Dobrivoj Rusov. Na boisku nie było już bramkarza numer jeden Piasta Jakuba Szmatuły, który za sytuację w 78. minucie wyleciał z boiska. Wszystko z powodu starcia Martina Konczkowskiego z Angulo. Moment wcześniej Szmatuła w świetnym stylu wybronił piłkę po uderzeniu Rafała Kurzawy. Starał się do niej dopaść Hiszpan, ale upadł. Stojący kilka metrów od akcji arbiter wskazał na jedenasty metr. Jak się okazało, był to decydujący moment spotkania. Piłkarze Piasta rzucili się w kierunku arbitra. Próbował interweniować kapitan zespołu Jakub Szmatuła, który objął arbitra. Za to zachowanie od razu otrzymał czerwoną kartkę. - Powiem dosadnie, za to co zrobiłem, to pana sędziego przepraszam, poniosły mnie nerwy, ale za to, co on zrobił, to powinien przeprosić całą naszą drużynę, bo to jest "kino oko", w jaki podyktował pierwszy rzut karny! I niech się później nie dziwią, że nerwy, że wszystko. To są derby, mecz na remis, a sędzia dyktuje taki rzut karny! - denerwował się Szmatuła, ale na tym nie poprzestał.- Jeszcze raz przepraszam, bo mnie poniosło, ale jako kapitanowi nie powinien mi dać czerwonej kartki. Ja tylko chciałem go lekko odsunąć, żeby go reszta nie dopadła, bo widziałem "pianę", jaką wszyscy mieli. Nie odepchnąłem go, nic mu nie powiedziałem, nie przeklinałem, nic mu nie powiedziałem. On to zrozumiał, że naruszyłem jego nietykalność cielesność. Może troszeczkę za mocno go złapałem, ale nie odepchnąłem sędziego. Przepraszam za to, ale to co on zrobił, to jest "kino oko". Nie mam nic więcej do powiedzenia - dodał bramkarz Piasta. Michał Zichlarz, Zabrze