Trzeba przyznać, że krytyka doświadczonego zawodnika, który grał już na Ukrainie, Białorusi, a w zeszłym roku w Szwajcarii, ma swoje uzasadnienie. To co wyczyniał w piątkowym meczu Wojciech Myć, z dwójką swoich asystentów na liniach, Arkadiusz Kamil Wójcikiem i Tomasz Niemirowski, wołało o pomstę do nieba. Niezrozumiałe i mylne decyzje, odwoływane potem po konsultacji z VAR-em, pomyłki. Sędziowie sprawili, że dawno w meczu Ekstraklasy nie było tak nerwowo. Nic dziwnego, że po spotkaniu wściekły trener Górnika Marcin Brosz miał olbrzymie pretensje do liniowego Wójcika. Do awantury doszło w tunelu prowadzącym do szatni. Niezadowolenie też wśród zawodników z Zabrza. "Górnicy" mieli swoje szanse, ale nie udało im się zmieścić piłki w siatce. - Taki sam mecz, jak przeciwko Piastowi Gliwice. Mamy swoje sytuacje, ale nie zdobywamy bramek. Do tego tracimy śmiesznego gola. Do tego te sytuacje z VAR... Nie rozumiem, dlaczego wszyscy sędziowie są przeciwko Górnikowi Zabrze. Nie chcę się wypowiadać przeciwko nim, ale to co się dzieje nie jest normalne. Czy próbowałem z nimi rozmawiać? Tak i dostałem żółtą kartkę - komentował po meczu Gwilia, wiosną jeden z liderów zespołu prowadzonego przez trenera Brosza. Po porażce u siebie Górnik ma na swoim koncie 27 punktów. Teraz przed drużyną z Górnego Śląska dwa trudne mecze. We wtorek wyjazdowa potyczka z silnym wiosną Zagłębiem Lubin, a w niedzielę na swoim stadionie starcie z Legią Warszawa. Michał Zichlarz, Zabrze