Oba zespoły w ligowej tabeli dzieli różnica siedmiu punktów. Ewentualne zainkasowanie pełnej puli przez zawodników Henryka Kasperczaka może sprawić, że "trójkolorowi" opuszczą ostatnią pozycję. Przeciwko swoim byłym kolegom z Polonii wystąpi Mariusz Przybylski. - Słyszałem, że szykuje się na mnie Adrian Klepczyński, z którym wspólnie podróżowaliśmy do Częstochowy - uśmiecha się środkowy pomocnik Górnika. Polonia w rundzie jesiennej bieżącego sezonu udowodniła śląski charakter, zaskakując wielu polskich kibiców. Świadczy o tym chociażby zwycięstwo z Legią Warszawa. Duży wkład w pozytywne rezultaty bytomian miał właśnie 27-letni wychowanek Rakowa Częstochowa. - Mariusz to świetny piłkarz i człowiek. Życzę mu premierowego gola na boiskach ekstraklasy, ponieważ zawsze pracuje jak mrówka, a po meczu nigdy nie jest uznawany za bohatera - komplementuje Przybylskiego trener Marek Motyka, pracujący do niedawna przy Olimpijskiej. Nastawienie w szatni Górnika jest bardzo bojowe. Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, by z Polonią stracić jakiekolwiek punkty. - Wyjdziemy na boisko nie jako piłkarze, lecz jako wojownicy. Damy z siebie wszystko, musimy wygrać z Polonią i przerwać passę bez zwycięstwa. Jesteśmy mocni, co pokazaliśmy z Lechem, czy Legią. Brakuje nam pewnej wygranej, która z pewnością podniosłaby morale całego zespołu - uważa Przybylski, który nie może doczekać się konfrontacji z byłymi kolegami. Skromny piłkarz bardzo miło wspomina okres gry spędzony w Bytomiu. - Dwanaście miesięcy temu w ciężkiej sytuacji zdołaliśmy uratować ekstraklasę. Jesienią zajęliśmy dobre, dziewiąte miejsce. Myślę, że na nasze wyniki wpłynął kolektyw, bo zawsze trzymaliśmy się razem, nie było podziałów. Atmosferę w drużynie swoją osobowością i charakterem poprawiał Marek Motyka. To on po nieudanych spotkaniach nas motywował, dodawał wiary w siebie i nasze możliwości - przyznaje obecnie już zawodnik 14-krotnego mistrza kraju. Do derbowej potyczki z Polonią Bytom pozostało zaledwie kilkadziesiąt godzin. Mariusz zmaga się z drobnymi bólami żołądkowymi, jednak jak sam zapewnia, w sobotę wszystko powinno być w najlepszym porządku. - Na początku tygodnia przez dwa dni praktycznie nic nie jadłem. Oczywiście, że będę gotowy, by powalczyć w weekend o trzy punkty dla Górnika. Na trybunach zasiądzie komplet widzów, dla których postaramy się wygrać, bo jak zdążyłem szybko zauważyć, oni żyją tym klubem i są z nim na dobre i na złe - kończy Mariusz Przybylski, który jest pełen podziwu dla zabrzańskich fanów.