Wisła miała w Łęcznej aż dwa rzuty karne, ale ten pierwszy wywołał ogromne niezadowolenie wśród gospodarzy. Górnicy nie mogli pogodzić się z decyzją arbitra, a trener Szatałow w końcu został odesłany na trybuny. - Komentarz jest zbędny - mówił po meczu niezadowolony Szatałow. - Wszyscy widzieli jak to wyglądało do karnego. Graliśmy tak, jak chcieliśmy grać. Planowaliśmy strzelić gola z kontry, jednak nieszczęsny karny podciął nam skrzydła - stwierdził szkoleniowiec Górnika. - Musieliśmy się otworzyć i było już po ptakach. Z Wisłą trudno grać otwartą piłkę przy naszych umiejętnościach - nie ukrywał Szatałow. Drużyna z Łęcznej jest w coraz gorszej sytuacji w walce o ligowy byt. - Dopóki w teorii będą szanse na utrzymanie, to będziemy walczyć. Po to pracujemy, innego wyjścia nie ma. Na ile nas stać, na tyle będziemy grać - stwierdził Szatałow. Więcej powodów do zadowolenia miał trener Wisły Dariusz Wdowczyk. - Bardzo nas cieszą trzy punkty i postawa całego zespołu. Byliśmy zespołem prowadzącym grę i ważne, że nie straciliśmy bramki - mówił po meczu. - Trudno nam było przebić się przez obronę Górnika, wymienialiśmy wiele podań i cierpliwie czekaliśmy na możliwość skutecznego wykończenia akcji - stwierdził trener "Białej Gwiazdy". Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz