Ranking Ekstraklasy - sprawdź! W dwóch ostatnich meczach oba zespoły zdobyły po cztery punkty, a przed dzisiejszym spotkaniem o punkt lepszy w tabeli był Śląsk. Szkoleniowiec wrocławian Mariusz Rumak desygnował do gry identyczną jedenastkę jak w ostatnim, zremisowanym 2-2, meczu z Cracovią. Niemal równo z pierwszym gwizdkiem sędziego nad stadionem w Lublinie rozpętała się ulewa, ale nie przeszkodziło to gospodarzom odważnie rozpocząć meczu. W czwartej minucie pierwszy celny strzał oddał głową Przemysław Pitry, ale piłka trafiła wprost w ręce bramkarza Śląska. Sześć minut później Pitry był już zdecydowanie groźniejszy, lecz i tym razem Lubosz Kamenar okazał się lepszy, broniąc kolejną główkę. Musiał jednak popisać się efektowną paradą. Po niespełna kwadransie gry zaatakowali goście i po faulu na Kamilu Bilińskim, na 17. metrze od bramki Górnika, wywalczyli rzut wolny. Do piłki podszedł Ryota Morioka i pięknym uderzeniem w róg zaskoczył Sergiusza Prusaka. Goście zaczęli grać wyższym pressingiem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Wrocławianie poszli za ciosem i sześć minut później prowadzili już 2-0. Po precyzyjnym podaniu Adama Kokoszki, Biliński popisał się bombą zza pola karnego i Prusak, mimo rozpaczliwej interwencji, znów musiał wyciągać piłkę z siatki. Po półgodzinie gry Śląsk miał już trzy gole przewagi. Po dośrodkowaniu z lewej strony Alvarinho, Prusak odbił piłkę przed siebie, a nadbiegający Peter Grajciar posłał ją do bramki. Do przerwy 0-3. Zaraz po wznowieniu gry poderwać gospodarzy mógł Grzegorz Bonin. Uderzył potężnie z kilkunastu metrów, ale piłka nieznacznie minęła bramkę Kamenara. Piłkarze z Łęcznej w drugiej przerwie dłużej utrzymywali się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało, jeśli chodzi o zagrożenie dla bramki Śląska. Za to w 86. minucie podwyższyć na 4-0 mógł Biliński, lecz jego mocny strzał z dystansu był minimalnie niecelny. Chwilę później przewrotką strzelał, wprowadzony w drugiej połowie, Riera. Gospodarzy uratowała poprzeczka. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Śląska): "Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu i zdobyliśmy efektowne bramki. W drugiej części nie potrafiliśmy wykorzystać z kontr tego, że przeciwnik prowadził otwartą grę i z tego względu to spotkanie było dla nas trudne pod względem taktycznym. Mam nadzieję, że wysoka wygrana na wyjeździe da nam kopa przed ważnym derbowym meczem z Zagłębiem Lubin". Andrzej Rybarski (trener Górnika): "Szybkie 'raz-dwa-trzy' to najtrafniejszy komentarz do tego, co się dzisiaj działo. Straciliśmy bramki po indywidualnych błędach i mimo iż później zawodnicy ambitnie walczyli do końca, to wysoko przegraliśmy. Musimy wyciągnąć wnioski, by takich błędów nie popełniać". 14. kolejka: Górnik Łęczna - Śląsk Wrocław 0-3 (0-3) Bramki: 0-1 Ryota Morioka (15.), 0-2 Kamil Biliński (21.), 0-3 Peter Grajciar (29.) Żółte kartki: Gerson - Peter Grajciar, Adam Kokoszka. Sędzia: Mariusz Złotek. Widzów: 2606. Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski (75. Paweł Sasin), Maciej Szmatiuk, Gerson, Leandro - Grzegorz Bonin, Krzysztof Danielewicz, Szymon Drewniak, Grzegorz Piesio (65. Bartosz Śpiączka), Javier Hernandez - Przemysław Pitry (82. Piotr Grzelczak). Śląsk Wrocław: Lubosz Kamenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto - Peter Grajciar (64. Sito Riera), Filipe Goncalves (86. Ostoja Stjepanović), Ryota Morioka, Adam Kokoszka, Alvarinho (59. Łukasz Madej) - Kamil Biliński. Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę