Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz Marek Zieńczuk to w polskiej piłce już prawdziwa instytucja. Lewoskrzydłowy w sobotę rozegrał 400. mecz w Ekstraklasie! Zadebiutował w lidze w 2000 roku, więc biega po naszych boiskach już od 15 lat. W tym czasie święcił duże triumfy - trzy razy z Wisłą Kraków zdobył mistrzostwo Polski, a wcześniej, w barwach Amiki Wronki, sięgnął po krajowy puchar. 37-letni pomocnik zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji tzw. "Klubu 300", czyli w zestawieniu piłkarzy, którzy w Ekstraklasie wystąpili przynajmniej w 300 meczach. Pierwszy jest... inny piłkarz Ruchu - Łukasz Surma, który przekroczył już granicę 500 meczów. Zieńczuk wystąpił też dziewięciokrotnie w reprezentacji Polski. Skrzydłowy nie ograniczał się jedynie do asyst, ale też strzelał dużo goli. W sobotę próbował, próbował, aż w końcu trafił do siatki pod koniec spotkania i uczcił w ten sposób wspaniały jubileusz. Wcześniej jednak wyręczali go koledzy. Najpierw Michał Koj wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i głową skierował piłkę do siatki, a tuż przed przerwą na 2-0 podwyższył Mariusz Stępiński. 20-letni napastnik Ruchu Chorzów w ostatnim czasie czuje się bardzo dobrze. Jest najlepszym polskim strzelcem w Ekstraklasie i goni Nemanję Nikolicia z Legii Warszawa w klasyfikacji najskuteczniejszych. Dużo dało mu ostatnie powołanie do reprezentacji Polski. W meczu z Górnikiem widać było, że Stępiński jest bardzo pewny swych umiejętności. Nie bał się dryblingu i próbował też niekonwencjonalnych zagrań. W 59. minucie bliscy strzelenia kontaktowej bramki byli gospodarze. Grzegorz Piesio uderzył głową, a Matusz Putnocky instynktownie sparował piłkę, a ta odbiła się jeszcze od poprzeczki. Chwilę potem do siatki gospodarzy trafił Maciej Iwański, ale był na pozycji spalonej, a sędzia słusznie nie zaliczył tego trafienia. Gospodarze próbowali zagrażać bramce Ruchu, ale ich akcje były bardzo czytelne i przewidywalne. Trudno im było przebić się przez szczelną defensywę gości. Podopieczni trenera Waldemara Fornalika kontrolowali sytuację na boisku i stwarzali kolejne szanse, głównie po kontratakach.Właśnie po jednym z nich na wolną pozycję wyszedł Zieńczuk. Uderzył podcinką, a piłka powędrowała nad bezradnym Silviem Rodiciem i wpadła do siatki. Radość piłkarza Ruchu była ogromna!Garstka kibiców w Łęcznej więcej goli już nie zobaczyła. Zdyscyplinowani taktycznie piłkarze Ruchu pokonali Górnika 3-0. Dzięki tej wygranej chorzowianie przesunęli się na czwarte miejsce w tabeli. Górnik jest ósmy. Waldemar Fornalik (trener Ruchu): "Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego występu, bo w Łęcznej przegrywały już nie takie zespoły. Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie, w którym oprócz zaangażowania zaprezentowaliśmy piłkarską mądrość. Końcówka była wprawdzie trochę nerwowa, ale trzecia bramka przypieczętowała naszą wygraną". Jurij Szatałow (trener Grnika): "Od samego początku graliśmy źle, poruszaliśmy się jak dzieci we mgle. Dawno nie widziałem swojego zespołu grającego tak ślamazarnie i bez dynamiki. Fatalne wejście w mecz całej drużyny zdecydowało o końcowym rezultacie, bo chociaż mieliśmy parę dobrych sytuacji, to nie potrafiliśmy żadnej wykorzystać". Górnik Łęczna - Ruch Chorzów 0-3 (0-2) Bramki: 0-1 Michał Koj (10.), 0-2 Mariusz Stępiński (45.), 0-3 Marek Zieńczuk (89.). Żółta kartka - Górnik Łęczna: Lukas Bielak, Łukasz Tymiński, Radosław Pruchnik. Ruch Chorzów: Patryk Lipski. Górnik Łęczna: Silvio Rodic - Łukasz Mierzejewski, Lukas Bielak, Tomislav Bozic, Leandro - Grzegorz Bonin, Radosław Pruchnik (69. Przemysław Pitry), Tomasz Nowak, Łukasz Tymiński, Grzegorz Piesio - Bartosz Śpiączka (89. Kamil Poźniak). Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Marek Szyndrowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Michał Koj - Kamil Mazek (90. Tomasz Podgórski), Patryk Lipski, Łukasz Surma, Maciej Iwański, Marek Zieńczuk - Mariusz Stępiński (84. Michał Efir). Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 3 604. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz