Górnik Łęczna przyjechał do Poznania po raz szósty - Lech znów wygrał, a bilans bramkowy tych starć to 14-2 dla Lecha. Rok temu "Kolejorz" męczył się okrutnie, a cudowny strzał z 30 metrów Muhameda Keity z 81. minuty dał mu zwycięstwo 1-0. Teraz przez większą część spotkania to goście z Łęcznej sprawiali lepsze wrażenie, ale znów górą był Lech - 3-1. - Mając na Lechu trzy albo cztery stuprocentowe sytuacje, trzeba je po prostu wykorzystać. Źle weszliśmy w ten mecz, później graliśmy już tak jak chciał trener, czyli piłką i udawało nam się stwarzać zagrożenie. W drugiej połowie na początku też mieliśmy dwie, trzy sytuacje, może nie stuprocentowe, ale takie, które mogły zakończyć się golem. A po czerwonej kartce Lech trafił nas po raz drugi i później jak klasowy zespół grał spokojnie. Widać było, że nic im nie grozi. Konsekwencją była trzecia bramka - uważa obrońca Górnika Paweł Sasin, przed wielu laty zawodnik Lecha. - Wiedzieliśmy, że Lech będzie chciał na nas ruszyć i będziemy zmuszeni do głębszej defensywy. Szkoda tylko straconej bramki, o to chodziło Lechowi, ale później myśleli chyba, że pograją już sobie na spokoju. Ten gol nas obudził, dostaliśmy takiego gonga, że różne myśli przychodziły do głowy. Cieszy to, że nie załamaliśmy się, szybko podnieśliśmy po tej bramce. Każdy kto widział ten mecz jest chyba zdania, że bardzo chcieliśmy nie przegrać, ale brakowało skuteczności. Szkoda, bo wyjeżdżamy bez punktu, a zasłużyliśmy na niego - opowiadał Sasin. Kluczowym momentem był faul Radosława Pruchnika z 63. minucie na środku boiska, za który pomocnik z Łęcznej zobaczył drugą żółtą kartkę. Lech przejął wówczas kontrolę nad spotkaniem i już jej nie oddał. - Pewnie on sam o tym wie - tak Grzegorz Bonin z Górnika skomentował lekkomyślną decyzję kolegi. - Ta kartka była ewidentna, może przy pierwszej trochę się poślizgnął... Nie ma co gdybać. Szkoda, trzeba było wykorzystać swoje okazje - dodał. Sasin przyznał, że piłkarze Górnika nie mają wyznaczonego celu na ten sezon. Pierwszą rundę zakończyli na ósmym miejscu - jeśli zdołają utrzymać tę lokatę, w finałowej części sezonu zagrają w tzw. grupie mistrzowskiej. - Ambicją każdego sportowca jest gra o najwyższe cele. My się nie wypaliliśmy, też chcemy się znaleźć w ósemce, jak reszta drużyn w lidze. Nauczeni poprzednim sezonem, gdy walczyliśmy o utrzymanie do ostatniej kolejki i meczu z Bełchatowem, nie chcielibyśmy takiego scenariusza - przyznaje obrońca Górnika. Andrzej Grupa