<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=100&gwId=54817&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - kliknij!</a> W tym spotkaniu trudno było wskazać faworyta - Górnik w ostatnich kolejkach prezentował się nieźle, nie przegrał żadnego z trzech poprzednich spotkań, a i Lech po zmianie trenera pokazuje lepszy futbol. Koniec końców passa drużyny z Lubelszczyzny została przerwana, aczkolwiek remis 1-1 nie skrzywdziłby żadnej z tych drużyn. Na nowoczesnym stadionie w Lublinie, gdzie brakuje zorganizowanego dopingu (kibice Górnika bojkotują mecze), bardziej słychać odgłosy z boiska i ławek rezerwowych niż z wypełnionych w połowie trybun. Ta dość markotna atmosfera udzieliła się piłkarzom Lecha, którzy w pierwszym kwadransie byli tłem dla ambitnej i walczącej drużyny Górnika. Ładnymi zagraniami popisywał się Grzegorz Piesio, a jako pierwszy gola powinien zdobyć Gerson. Stoper Górnika po rzucie wolnym wykonanym przez Leandro uciekł obrońcom i w świetnej sytuacji uderzył w bliższy róg. Matusz Putnocky w bramce Lecha nie dał się jednak zaskoczyć. Za to po chwili musiał już wyciągać piłkę z siatki. Z rzutu rożnego "dokręcił" Krzysztof Danielewicz, fatalny błąd popełnił Tamas Kadar (nie trafił w piłkę), a Piotr Grzelczak uprzedził Lasse Nielsena i w dość akrobatyczny sposób strzelił swojego pierwszego gola w tym roku. Po tym trafieniu gospodarze się cofnęli, to podrażniony Lech zaczął nacierać. Wyrównać powinien był Maciej Makuszewski - po świetnym zagraniu Darko Jevticia znalazł się sam na sam z Sergiuszem Prusakiem, minął go, a później kopnął w słupek. Mógł dogrywać jednak do wbiegającego przed pustą bramkę Marcina Robaka - nie zrobił tego. Snajper Lecha swoją szansę dostał chwilę później - główkował jednak daleko obok słupka. Z czasem mecz się wyrównał, a tuż przed przerwą Grzelczak miał szansę zostać wielkim bohaterem tego spotkania. Po kapitalnym zagraniu Grzegorza Piesio ruszył na bramkę, minął z boku pola karnego Putnocky’ego. Miał przed sobą bramkę i biegnącego w jej kierunku Jana Bednarka, który przecież nie mógł bronić rękoma. Napastnika Górnika fatalnie przestrzelił! Od początku drugiej połowy można się było spodziewać szturmu Lecha, ale powiedzenie, że poznaniacy zepchnęli rywali do rozpaczliwej defensywy to wielka przesada. Owszem, lechici jakby ruszali się nieco żwawiej, ale i Górnik potrafił utrzymać się przy piłce w środkowej strefie, a po kolejnym stałym fragmencie celnie główkował Grzelczak. Lech niemal natychmiast odpowiedział precyzyjnym strzałem z dystansu Szymona Pawłowskiego. Gra gości mocno zmieniła się po ofensywnej zmianie Trałki na Macieja Gajosa. Poznaniacy zaryzykowali i zaczęli stwarzać kolejne sytuacje pod bramką Prusaka. Makuszewski z dystansu kopnął tuż obok słupka, a Gajos po zagraniu Makuszewskiego z 7 metrów uderzył piłkę nad poprzeczką. Gdyby w defensywie Górnika nie było Gersona, zespół z Lubelszczyzny zapewne już by przegrywał. Taka gra Lecha oznaczała jednak ryzyko w defensywie i szansę dla gospodarzy na podwyższenie prowadzenia. W 67. minucie wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Javi Hernandez efektownie uderzył piłkę, ale ponad metr obok słupka, zaś chwilę później Grzelczak strzelił za wysoko. Lech wyrównał po efektownej akcji Szymona Pawłowskiego, którego krycie w tej sytuacji zupełnie zgubił Paweł Sasin. Skrzydłowy Lecha precyzyjnie dośrodkował na głowę Macieja Gajosa, a ten nie dał żadnych szans Prusakowi. Odpowiedź łęcznian mogła być dość szybka - znów w dobrej sytuacji znalazł się bardzo aktywny Grzelczak, ale tym razem jego uderzenie spod samej poprzeczki wybił Putnocky. Mecz cały czas trzymał w napięciu, ale końcówka była niesamowita. W 84. minucie bliski gola dla Lecha był Abdul Tetteh, który najwyżej wyskoczył w polu karnym, ale z bliska spudłował. Zaczęła się 89. minuta i teraz to Grzelczak znalazł się w wyśmienitej sytuacji! Wyprzedził obrońców Lecha, uciekł Bednarkowi, ale strzelił obok bliższego słupka. To była piłka meczowa! Po chwili kontrę wyprowadził Lech - Kędziora z własnej połowy zagrał po skrzydle w kierunku Makuszewskiego, ten nie pierwszy raz uciekł Leandro i przelobował Prusaka! Piłkarze Górnika byli załamani, ale do końca pozostały jeszcze cztery doliczone minuty! W nich na 3-1 mógł podwyższyć Majewski, przegrał jednak pojedynek sam na sam z Prusakiem. Trzy punkty pojechały do Poznania, a Lech po raz drugi w tym sezonie zdołał wygrać spotkanie, gdy stracił w nim pierwszego gola. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2016-2017,cid,3" target="_blank">Lotto Ekstraklasa - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę</a> 11. kolejka: Górnik Łęczna - Lech Poznań 1-2 (1-0) Bramki: 1-0 Grzelczak (13.), 1-1 Gajos (70.), 1-2 Makuszewski (90.). Żółta kartka - Górnik Łęczna: Adam Dźwigała, Slaven Jurisza. Lech Poznań: Maciej Makuszewski. Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 7 078. Górnik Łęczna: Sergiusz Prusak - Aleksander Komor (46. Paweł Sasin), Maciej Szmatiuk, Gerson, Leandro - Grzegorz Bonin, Adam Dźwigała, Krzysztof Danielewicz, Slaven Jurisza (62. Javier Hernandez), Grzegorz Piesio - Piotr Grzelczak (90. Przemysław Pitry). Lech Poznań: Matusz Putnocky - Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Tamas Kadar - Maciej Makuszewski, Darko Jevtić (83. Radosław Majewski), Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka (60. Maciej Gajos), Szymon Pawłowski - Marcin Robak (74. Dawid Kownacki). <a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-gornik-leczna-lech-poznan-2016-09-30,mid,580545" target="_blank">Zobacz raport meczowy</a> Po meczu powiedzieli: Nenad Bjelica (trener Lecha Poznań): - Bardzo się cieszę ze zwycięstwa, po otwartym spotkaniu z obydwu stron i licznych okazjach, jakie stwarzały sobie obydwie drużyny. Mój zespół zaczął grać tak jak sobie tego życzę dopiero po stracie bramki. Trzeba przyznać, że szczęście było dziś po naszej stronie. Andrzej Rybarski (trener Górnika Łęczna): - Większość zespołów przystępując do spotkania z Lechem nastawia się na wzmocnioną obronę i szuka okazji w kontratakach. Chcieliśmy dziś zaskoczyć Lecha innym podejściem i podjęciem otwartej gry. Obydwie stracone bramki padły po błędach w defensywie, ale jestem przekonany, że mecz podobał się licznie zgromadzonej publiczności.