Probierz jest na kursie, by sprzeciwiać się takiemu pokazywaniu rozgrywek Ekstraklasy, gdy kibic ogląda kompilację nieudanych zagrań i kiksów. Choć akurat artykułowanie takiego zarzutu pod adresem Canal+ jest mocno dyskusyjne, wszak od dawna widać, że "opakowanie" najlepszej w kraju ligi jest dużo lepsze niż prezentowany przez piłkarzy poziom. A jeśli ktoś ma wątpliwości, czy rzeczywiście jest tak źle, powinien od razu sobie przypomnieć, jaką karierę w ostatnich sezonach robią najlepsze polskie drużyny w europejskich pucharach. Tym niemniej trener Probierz na antenie stacji m.in. stwierdził, że "zawsze negatywnie patrzymy na naszą piłkę". - Dziwię się, że państwa stacja, która pokazuje to, sama naśmiewa się, w poniedziałek puszczając kiksy. Skoro wy to pokazujecie, to dziwne, że akurat negatywnie. Na pewno nie zachęcamy w ten sposób, by ktoś wydał 10 złotych na bilet - mówił trener i jednocześnie wiceprezes Cracovii, co spotkało się z natychmiastową ripostą gospodarza programu "Liga+ Extra" red. Krzysztofa Marciniaka. Teraz szkoleniowiec "Pasów" znalazł sojusznika w osobie prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. W tej sprawie sternik związku nie chowa się za pięknymi słowami, tylko po męski napisał, co sądzi o całej sprawie. "Dop..... li się wszyscy do Probierza. Wszystko można promować pozytywnie lub negatywnie. Zamiast pięknych akcji, mijanek Zmarzlika, Dudka, Kołodzieja można promować i pokazywać dotknięcia taśmy na starcie. Kwestia gustu, mentalności i nastawienia. Następna g....burza" - skwitował Boniek na Twitterze. Tym samym na ostrzał wystawił się również sam prezes, któremu zaczęto wypominać niedawną wypowiedź w programie red. Romana Kołtonia, gdy stwierdził wprost, że nasza liga jest śmieszna i nie bójmy się o tym rozmawiać. Inne osoby podniosły m.in. argument zabiegów stacji telewizyjnej, która na wszelkie sposoby, od lat, świetną realizacją pudruje końcowy produkt, czyli poziom rozgrywek. Choć, gwoli sprawiedliwości, trzeba dodać, że akurat mecz Cracovii z Lechem piłkarsko był bardzo dobrym widowiskiem. Obie drużyny stanęły na wysokości zadania, a "Pasy" dowiodły, że w końcu - po raz pierwszy od 1948 roku - klub z ulicy Kałuży może szósty raz w swojej historii zostać mistrzem Polski.