Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia): - To właśnie na stadionie Cracovii zaczynałem swoją pracę jako trener ekstraklasowy. Wówczas prowadziłem Koronę, a mój zespół zdołał wygrać. Zarówno wtedy, jak i dziś, o wynik trzeba było się trząść do ostatnich sekund. - To zwycięstwo dedykujemy naszemu masażyście, który ma dziś urodziny. Zrobiliśmy jemu, ale i sobie miły prezent. Triumf daje nam trochę oddechu, ale trzeba pamiętać, że już w czwartek gramy kolejny mecz. - To prawda, że dziś wygraliśmy trzeci mecz pod rząd na wyjeździe. Po siedmiu latach chudych przychodzi siedem lat tłustych. Teraz mamy tą dobrą passę. Rozpoczęła się ona w Chorzowie i oby trwała jak najdłużej - dodał Ojrzyński. Wojciech Stawowy (trener Cracovii): - Patrząc na układ tabeli, po podziale punktów zdawaliśmy sobie sprawę, że pojedynek z Podbeskidziem będzie z gatunku tych o sześć punktów. Porażka powoduje, że zaczyna się robić bardzo nerwowo. - Nie można jednak wygrać, gdy przez 90 minut nie stwarza się dobrej okazji do zdobycia gola. Nie chcę teraz dokładnie analizować, co było tego powodem. - Teraz zobaczymy, jaki charakter mają moi piłkarze, jak zareagują na tę porażkę. Oczywiście odpowiedzialność za wynik spada na moje barki. To ja miałem dwa tygodnie na odpowiednie przygotowanie drużyny na to spotkanie. W poniedziałek zeszliśmy z boiska jako przegrani, ale do rozegrania zostało jeszcze sześć spotkań.