"Pasy" do końca roku zagrają jeszcze cztery mecz. Dwa wyjazdowe - z Widzewem Łódź i Jagiellonią Białystok i dwa na własnym stadionie - z PGE GKS-em Bełchatów i Legią Warszawa, czyli mogą wywalczyć maksymalnie 12 "oczek". Ten ostatni będzie rozegrany awansem z rundy wiosennej. Po 12 kolejkach Cracovia zajmuje ostatnie miejsce mając na koncie cztery punkty i tracąc aż dziewięć do będącego w bezpiecznej strefie Śląska Wrocław. Jeszcze żadna drużyna w historii polskiej ekstraklasy z takim dorobkiem na tym etapie rozgrywek nie utrzymała się w niej. - Nie patrzę w historię. Ja zrobię wyjątek. Jestem pewien, że utrzymam ten zespół i innego rozwiązania nie widzę - stwierdził nowy szkoleniowiec "Pasów". Szatałow na starcie swojej pracy przy Kałuży miał trudny orzech do zgryzienia, debiutował bowiem w derbach z Wisłą Kraków. I poległ po golu Nourdina Boukhariego w doliczonym czasie. - Spodziewałem się, że w tak krótkim czasie nie zrobię rewolucji i że zespół nie zacznie grać jak Barcelona. Na pewno poprawiłem coś w mentalności i było to widać w meczu z Wisłą. Choć z drugiej strony ciężko, żeby w derbach zabrakło determinacji i zaangażowania. Na pewno musimy trochę popracować nad umiejętnościami i taktyką - stwierdził Szatałow. - Teraz jedziemy do Łodzi na mecz z Widzewem i będziemy walczyli tylko o zwycięstwo. Tak się nastawiamy, bo innego wyjścia nie ma. Kilka kolejek temu analizowałem ten zespół jeszcze gdy trenowałem Polonię Bytom. Zremisowaliśmy ten mecz 2-2, a mogliśmy spokojnie wygrać. Wydaje mi się, że do spotkania z Widzewem można podchodzić z optymizmem - dodał. W Łodzi na pewno w drużynie Cracovii nie zagrają Łukasz Mierzejewski i Mariusz Sacha, powinien natomiast wystąpić Saidi Ntibazonkiza, który w derbach doznał urazu. - Przy nim jest znak zapytania, ale myślę, że zagra - powiedział Szatałow, który chce jakoś dotrzeć do psychiki piłkarza nie prezentującego się na miarę swoich możliwości. - Sam nie mogę, bo w języku angielskim znam co drugie słowo - dogadam się, ale potem bolą mnie ręce. Jest jednak Arek Radomski i myślę, że za jego pośrednictwem dojdziemy do Saidiego. Tego człowieka odczytałem od razu. Saidi to takie duże dziecko, które zostało źle wychowane. To nie jest gwiazda - dodał o piłkarzy, który przyszedł do "Pasów" za 700 tysięcy euro. Zobacz terminarz i tabelę Ekstraklasy