- Idziemy w dobrym kierunku - zapewnia. Czy zimowe transfery to zapowiedź lepszych czasów przy Kałuży? - Kiedy otrzymał pan ofertę z Cracovii, było mało czasu na podjęcie decyzji. Czy teraz postąpiłby pan tak samo? - Oczywiście. W tym klubie można wiele zrobić, wiele poukładać. Gdybym dzisiaj miał podjąć decyzję, czy objąć Cracovię, zrobiłbym to samo. Nie żałuję żadnego dnia spędzonego tu w Krakowie. Nie żałuję żadnego dnia spędzonego z włodarzami klubu, prezesem, czy chłopakami z drużyny. W dodatku myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Oczywiście wszystko podporządkowane jest jednemu celowi: musimy utrzymać się w ekstraklasie, a wiemy, że to nie będzie łatwe. No ale w życiu nie ma nic za darmo. - Przed podjęciem pracy w Cracovii pracował pan jako asystent trenera TuS Koblenz. Źle było panu w Niemczech? - Cały czas podkreślam to, że dobrze zarabiałem i jako drugi trener tak naprawdę nie musiałem się wiele stresować. Oczywiście asystenci też mają swoje obowiązki, ale nie spoczywa na nich tak duża odpowiedzialność. Ale to było dla mnie za mało. Ktoś powie, że druga Bundesliga to sporo, ale ja jestem młodym trenerem i chce stawiać sobie kolejne cele. A Cracovia to dla mnie spore wyzwanie. Myślę, że ten zespół od października do dziś zrobił duży krok do przodu. - Czy marzy się panu, by poprowadzić jakiś zespół z Bundesligi? - Z tego co wiem, jeszcze żaden polski trener nie miał takiej szansy. - To nie jest wytłumaczenie. - Oczywiście, że nie. Polscy trenerzy nie są źli, ale pamiętajmy, że cały czas trzeba się doskonalić, iść do przodu. Żeby móc prowadzić zespół z Bundesligi trzeba mieć duże doświadczenie i umiejętności. Czy to moje marzenie? Na pewno jeden z celów. Chciałbym, by się udało, ale wiem, że przede mną jeszcze daleka droga i kilka lat ciężkiej pracy. - To który niemiecki zespół chciałby pan prowadzić? - Bundesliga z roku na rok staje się coraz bardziej atrakcyjna, ale nie ma w tej lidze żadnego zespołu, którego darzę jakąś szczególną sympatią. - Czego polscy trenerzy mogliby się nauczyć od niemieckich? - Myślę, że jestem zbyt młody, by takie osądy głosić, choć oczywiście mam swoje spostrzeżenia. Osobiście wiele nauczyłem się w Niemczech jeśli chodzi o sposób patrzenia na świat i na drugiego człowieka. W tym względzie Polacy powinni wiele w sobie zmienić. Ale jeśli chodzi o czystą trenerkę: mam za mało doświadczenia, by się na forum publicznym wypowiadać na ten temat. - Wróćmy do Polski. Cracovia ma za sobą sporą ofensywę transferową. Jest pan zadowolony? - Ależ oczywiście! Jeśli właściciel klubu wydaje pieniądze, dzięki którym mogę ściągnąć tych zawodników, na których mi zależy, nie mam prawa być niezadowolonym. Poza tym udało nam się ściągnąć choćby Bartka Ślusarskiego. - Czy to ten transfer, z którego cieszy się pan najbardziej? - Na pewno tak. To przecież chłopak, którego chciał praktycznie każdy zespół w Polsce. A udało się go ściągnąć nam, drugiemu od końca zespołowi ekstraklasy. To duża zasługa ludzi, którzy pracowali nad tym transferem, łącznie z panem prezesem Tabiszem i profesorem Filipiakiem. Ale nie zapominajmy o innych nowych nabytkach. Sasin i Mierzejewski to ludzie, którzy podniosą jakość tego zespołu. Jest też Maciek Murawski, który co prawda wraca po kontuzji, ale jest szalenie ambitny i uważam, że w tych ciężkich momentach bardzo nam się przyda. Jest też młody Sacha, który będzie chciał do tego wszystkiego włożyć swoje dwa-trzy grosze i jest Misan, który dostał w zasadzie szansę życia. Co z tej mieszanki wyjdzie? Zobaczymy, na razie wygląda to nieźle, ale do startu rozgrywek jeszcze miesiąc. - Czy te transfery definitywnie rozwiążą problem Cracovii ze skutecznością? - Zacznijmy od tego, że problem Cracovii ze skutecznością nie był tylko problemem napastników. To był problem całego zespołu. Nawet ostatnio w sparingach mieliśmy mnóstwo sytuacji strzeleckich, ale niestety tych bramek nie padło za dużo. Myślę jednak, że jeśli będą sytuacje, gole w końcu przyjdą. Niestety, mamy wielu młodych zawodników, takich jak Dudzic, Kaszuba czy Krzywicki, na których ciążyła duża presja ze strony mediów. Być może w jakiś sposób się zablokowali i dlatego nie potrafili strzelać bramek? - Jak przebiega okres przygotowawczy? - Na razie ciężko pracujemy, jestem zadowolony. Co prawda plany nam się trochę pozmieniały, bo przecież 9 lutego mieliśmy jechać do Holandii, ale ze względu na kiepskie warunki atmosferyczne w Polsce zdecydowaliśmy się na wcześniejszy wylot do Hiszpanii. Ale mamy bardzo silnych sparingpartnerów, z czego się cieszę. - Tylko że sparingi rządzą się swoimi prawami. - Oczywiście, wszystko zweryfikuje dopiero liga, ale jednak ważne jest to, że zmierzymy się choćby z takim zespołem jak Universitar Timisoara. To bardzo silna rumuńska drużyna, z bardzo dużym budżetem. Zagramy też ze Spartą Praga. A jeśli gra się z takim zespołem, można się dowiedzieć, na jakim jest się etapie. To będzie taki wykładnik naszych umiejętności. Jedynie żałuję tego, że w tych meczach nie wystąpią kadrowicze - Marek Wasiluk i Piotr Polczak, bo to w pewien sposób zachwieje zgranie zespołu. - Mówił pan, że niezwykle ważny będzie początek sezonu. Czy ta drużyna jest gotowa na start ligi? Czy atmosfera w drużynie jest odpowiednia, by dobrze zacząć rozgrywki? - Na pewno dzięki transferom zwiększyła się rywalizacja w składzie, a właśnie na tym mi zależało. Nie oczekiwałem przecież, że wszyscy nowi od razu wskoczą do pierwszego składu, choć życzę im jak najlepiej. Na razie widać, że im zależy, że chcą walczyć o miejsce w składzie. Jestem z tego zadowolony, bo na treningach widać zdrową rywalizację. A start sezonu? Faktycznie, będzie ważny. Szczególnie ważne będą pierwsze cztery mecze: z Piastem Gliwice, z ŁKS-em, Lechią Gdańsk i Wisłą Kraków. Jeśli w tych czterech meczach zagramy dobrze i będziemy punktować, to myślę, że dobrze będzie wyglądać cała runda. - O co będziecie walczyć? - Proszę spojrzeć na tabelę. Jesteśmy przedostatni, mamy trzynaście kolejek do końca i jest sześć, do ośmiu zespołów, które będą walczyły o utrzymanie. I mój cel jest jeden: utrzymać Cracovię w ekstraklasie. Póki co innych celów sobie nie stawiam. To samo powtarza właściciel klubu. Czym prędzej sobie zapewnimy utrzymanie, tym łatwiej nam będzie zrobić kolejny krok w przód. - Spotka się pan jeszcze przed startem sezonu z kibicami? - Tak, na pewno to zrobię po przylocie z Hiszpanii. Lubię te spotkania. Pada na nich kilkadziesiąt ciekawych pytań, a poza tym trzeba pielęgnować stosunki klubu z fanami. - Na koniec: kto wygra ligę? - Ktoś z wielkiej trójki: Lech, Legia albo Wisła. Kto konkretnie? Nie wiem, nie jestem dobry w typowaniu. Myślę, że o mistrzostwie mogą zadecydować mecze tych drużyn z... Polonią Warszawa.