- Ciesze się, że ten karny coś dał, że udało się strzelić bramkę wyrównującą - nie krył Grzegorz Sandomierski. - To był moment krytyczny, a obroniony karny dał nam bodziec do tego, żeby jeszcze raz ruszyć, jeszcze spróbować - dodał. - Pozostało 25 minut czasu, by przegonić Koroną, albo chociaż ją dogonić. Udało się to drugie, więc jest ten punkt, który będziemy liczyć, a teraz patrzymy w przyszłość - powiedział. - W naszych meczach zazwyczaj dochodzi do zwrotów akcji, zmian prowadzenia. Tego typu zawirowania powodują, że nie można się nudzić - to trzeba sobie jasno powiedzieć. Stara śpiewka jest taka, że trzeba szanować ten punkt, bo został ciężko wywalczony - tłumaczył. Chwalił też rywala.- Korona potwierdziła, że w meczach wyjazdowych gra dobrze. Przeciwko nam jej piłkarze dobrze się ustawili, fajnie kontratakowali, straciliśmy dwie bliźniacze bramki - analizował. - Takie błędy trzeba wyeliminować na mecz w Białymstoku, bo chcemy ten rok zakończyć zdobyciem trzech punktów - podkreśla Grzegorz Sandomierski. Z Krakowa Michał Białoński