W trakcie długiej kariery szkoleniowej (1970-2014) Lenczyk prowadził 21 klubów. Mistrzostwo zdobył z Wisłą Kraków (dwukrotnie) i Śląskiem Wrocław, wicemistrzostwo z GKS Bełchatów, Stalą Mielec i Śląskiem, a brązowe medale ponownie z zespołem z Dolnego Śląska, Ruchem Chorzów. Prowadził też wiele innych zespołów ekstraklasy - GKS Katowice, Pogoń Szczecin, Widzew, Cracovię czy Zagłębie Lubin. W Spale widzieli tylko piłkę lekarską Słynie z nieposzlakowanej opinii, szczerości i niekonwencjonalnych metod szkoleniowych. Nie wszystkim piłkarzom się podobało, że uczył ich jak zrobić prawidłowo przewrót w przód lub w tył. Czuli się jak na wf. A obozy Centralnym Ośrodku Sportowym w Spale obrosły legendą. - Ćwiczenia nie zawsze miały coś wspólnego z piłką, zwłaszcza podczas przygotowań między rundami. Zresztą zimą w Spale nie było gotowego boiska do futbolu. I trzeba było przetrzymać te siedem dni z piłką lekarską czy służącą do rehabilitacji zamiast z piłką nożną. Harowaliśmy, ale też hartowaliśmy się - przyznaje Dariusz Pawlusiński, który trenera Lenczyka spotkał w Cracovii. Lenczyk cmokał i gwizdał Szkoleniowiec przez lata (od 1982 roku) współpracował ściśle z dr. Jerzym Wielkoszyńskim w kwestii przygotowania zawodników do sezonu. - I widać było sens tych ćwiczeń, bo czułem się bardzo dobrze. Do tego rzadko łapałem urazy. Przez siedem lat w Cracovii miałem tylko jedną kontuzję barku - wspomina Pawlusiński. Trener Lenczyk oprócz zaskakujących piłkarzy treningów, lubił na nich cmokać lub gwizdać. Niejeden mógł się oburzyć, że traktuje ich w ten sposób. - Trener Lenczyk to świetna postać. Trudno było spotkać bardziej uczciwego człowieka i lojalnego trenera - twierdzi Pawlusiński. - Na mnie też cmokał i gwizdał, ale nie miałem z tym problemów. Piłkarz od razu jednak wiedział, czy to cmoknięcie to wyraz aprobaty czy niezadowolenia. Można to było rozróżnić. AK