Związane jest to z potrzebami reprezentacji Polski, która w przyszłym roku po raz pierwszy w swojej historii wystąpi w finałach mistrzostw Europy. Liga musi skończyć swoje rozgrywki już w maju i dlatego dwie kolejki z rundy wiosennej zostaną rozegrane na przełomie listopada i grudnia. W Warszawie górą była Legia, która wygrała 1:0 po golu Takesure'a Chinyamy. Na Kałuży nie będzie jednak zdecydowanym faworytem, choć obecnie zajmuje zdecydowanie wyższe miejsce w tabeli niż "Pasy". Odkąd Cracovia wróciła w szeregi pierwszoligowców, jeszcze nie przegrała na własnym stadionie z Legią. W pierwszym sezonie "Pasy" wygrały 1:0, a potem były dwa remisy. W obu drużynach nie ma problemów zdrowotnych i zarówno Stefan Majewski, jak i Jan Urban będą mogli skorzystać z podstawowych zawodników (wśród gości zabraknie tylko kontuzjowanego od dłuższego czasu Sebastiana Szałachowskiego i leczącego uzależnienie od hazardu Kamila Grosickiego). Być może tym "języczkiem u wagi" będzie więc występ w barwach Legii Piotr Giza, wypożyczonego w lipcu z Cracovii. "Gizmo" nie miał dobrych relacji z Majewskim i z pewnością będzie mu chciał coś udowodnić. Będzie to o tyle trudne, że Giza pozostaje pod wielką presją, jako że od kilku spotkań pudłuje w nieprawdopodobnych sytuacjach. Cracovia - Legia Warszawa, piątek 20 przypuszczalne składy: Cracovia: Cabaj - Kulig, Skrzyński, Radwański - Bojarski, Baran, Kłus, Nowak - Pawlusiński, Moskała, Dudzic. Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Radović, Roger, Vuković, Giza, Edson - Chinyama.