- Czasami nie nadążaliśmy po stracie piłki, choć przez większość meczu kontrolowaliśmy to, co działo się na boisku. Nasz brak koncentracji tuż po zdobytym golu zadecydował o tym, że skończyło się remisem. Ale nie ma co się załamywać. Wszystko ciągle jest w naszych nogach - mówił zaraz po spotkaniu Janusz Gol. Sztab szkoleniowy Cracovii od kilkunastu dni analizował grę DAC, wysłannicy "Pasów" oglądali także rywali na żywo. - Zagrali mniej więcej tak, jak się tego spodziewaliśmy, nie zaskoczyli nas. Prezentują dość fajny styl, grają po ziemi, starają się prowadzić akcje środkiem boiska. Najgroźniejsi byli wtedy, gdy nie byliśmy zorganizowani - analizuje Gol. Cracovia mogłaby ze Słowacji wywieźć znacznie lepszy wynik, ale była nieskuteczna. Piłkarze trenera Michała Probierza zmarnowali dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem, a raz trafili w poprzeczkę. - Pamiętajmy, że to początek sezonu. Kiedy zdobędziemy kilka goli, będzie lepiej. Musimy nad tym popracować przez nadchodzący tydzień - podkreśla Gol. Teraz krakowianie przygotowują się do rewanżu, który w czwartek zostanie rozegrany przy Kałuży. - 1-1 to dobry wynik, tym bardziej że graliśmy na wyjeździe. Oczywiście szkoda, że nie utrzymaliśmy prowadzenia, do tego w drugiej połowie mogliśmy strzelić drugą bramkę po kilku ciekawych kontratakach. Należy jednak pamiętać, że przeciwnik też nas trochę postraszył. Ma w składzie dynamicznych zawodników, mieliśmy z nimi trochę problemów - przyznaje kapitan Cracovii. - Nadal mamy 50 procent szans na awans. Na własnym boisku nie możemy powtórzyć niektórych błędów - dodaje. Z Dunajskiej Stredy Piotr Jawor