- Lepiej dwóch rannych, niż jeden zabity - mówił trener Jacek Zieliński po remisie z Wisłą Kraków. Teraz wydawałoby się, że mógłby powtórzyć te słowa, bo remis jest jak najbardziej sprawiedliwy. Mecz stał na wysokim poziomie i gołym okiem widać, że obie drużyny będą się liczyć w walce o puchary. - Oglądaliśmy bardzo dobry mecz, ale skończył się remisem. Kto jest z niego zadowolony? Na pewno nie my - kręci głową Zieliński. W trakcie meczu Zieliński musiał zdjąć z boiska Mateusza Cetnarskiego, Huberta Wołąkiewicza i Jakuba Wójcickiego. Wszyscy narzekają na urazy. - Wygląda na to, że są poważne. Pech chciał, że w meczu, w którym musieliśmy gonić wynik, przeprowadziliśmy wszystkie zmiany w defensywie - mówi Zieliński. - A kogo chciał pan zmienić? - padło pytanie. - I tak pan nie trafi - odpowiedział trener. - Rakelsa na pewno. - Mówiłem, że pan nie trafi. Gola dla Cracovii w tym spotkaniu zdobył Marcin Budziński, który na początku sezonu nie był w najwyższej formie. - Doda mu to skrzydeł i wiary w siebie. Od dawna pracowaliśmy nad tym na treningach. Bramka - stadiony świata. Marcin musi ustabilizować formę. Słyszę na trybunach pomruk po jego straconych piłkach - ocenia szkoleniowiec. Za tydzień zamyka się okno transferowe. Czy do Cracovii trafi jeszcze jeden zawodnik? - Trudno powiedzieć. Miałem większe marzenia, ale prawda jest taka, że na rynku nie ma takich graczy, których z czystym sumieniem moglibyśmy ściągnąć. Sprowadzenie zawodnika, by poszerzyć tylko kadrę, mija się z celem. Nie wierzę w transfer, jestem realistą - dodaje Zieliński. Z Krakowa Łukasz Szpyrka