Cracovia przystępowała do meczu w trochę lepszych nastrojach niż rywale. Po sześciu ligowych porażkach z rzędu zanotowała przecież zwycięstwo - na inaugurację nowego stadionu przy Kałuży z Arką Gdynia 2-0 oraz bezbramkowy remis w Lubinie. Z kolei Ruch nie wygrał od piątej kolejki, kiedy pokonał Legię Warszawa 1-0. W zespole gospodarzy zabrakło w niedzielę kapitana Arkadiusza Radomskiego, który w tygodniu poprzedzającym mecz doznał kontuzji. Dlatego Rafał Ulatowski zdecydował się zmienić proporcję w środku pola i zamiast dwóch defensywnych pomocników do Sławomira Szeligi dołączył Mateusza Klicha i Aleksandra Suvorova, wolących grę do przodu. Natomiast w roli kapitana Radomskiego zastąpił Marcin Cabaj, który rozgrywał 156. spotkanie na najwyższym szczeblu w barwach "Pasów". To dwa więcej od dotychczasowego rekordzisty klubu Stefana Lasoty, który swój wynik osiągnął jeszcze przed II wojną światową. W pierwszej połowie niewielką przewagę osiągnęła Cracovia. Z dystansu strzelali Suvorov (niecelnie), Szeliga (Matko Perdijić sparował piłkę przed siebie, ale nie było nikogo na dobitkę), ale najlepszą okazję jej piłkarze stworzyli w 22. minucie. Po dośrodkowaniu reprezentanta Polski Łukasza Mierzejewskiego z kilku metrów "główkował" Bartosz Ślusarski, jednak bramkarz Ruchu wybił piłkę na rzut rożny. Groźnie mogło być też w 34., kiedy to Ślusarski wyprowadzał kontrę po rogu wykonywanym przez gości, wymienił piłkę z Saidim Ntibazonkizą, ale został powstrzymany przez Macieja Sadloka. Obrońca Ruchu, jak sobie tego życzy selekcjoner Franciszek Smuda, został ustawiony na lewej stronie tej formacji. I właśnie Sadlok dał swojej drużynie prowadzenie. W 42. minucie wrzucił piłkę z lewej strony w pole karne. Nie przeciął jej lotu Marek Wasiluk, a spóźniony Cabaj tylko przyglądał się jak ponad nim wpada do siatki. Ta sytuacja wywołała zdziwienie wśród kibiców Cracovii, ale jeszcze większe akcja z z doliczonego czasu gry pierwszej połowy. Piłkę z prawej strony dośrodkował Krzysztof Nykiel, ta przeszła przez pole karne trafiająj do niepilnowanego Macieja Jankowskiego, a ten podwyższył wynik. Wcześniej groźnie pod bramką Cabja było praktycznie tylko po kwadransie, gdy dwa razy próbował go pokonać Jankowski. Jakby nieszczęść "Pasów" było mało jeszcze przed przerwą murawę musiał opuścić Radosław Matusiak, którego zmienił Bartłomiej Dudzic. Na drugą połowę nie wybiegł też Suvorov, a zastąpił go Dariusz Pawlusiński. Gospodarze nie mieli nic do stracenia i dlatego od 46. minuty ruszyli do zdecydowanych ataków. Przyniosły one efekt w 55., gdy Mierzejewski wpadł w pole karne i dośrodkował, Perdijić wybił piłkę przed siebie, gdzie dopadł do niej Ntibazonkiza zdobywając kontaktową bramkę. Cracovia poszła do przodu, co pozwalało Ruchowi na wyprowadzanie groźnych kontrataków. Cabaja próbowali zaskoczyć Wojciech Grzyb, Sadlok, Gabor Straka, a wreszcie ta sztuka udała się Łukaszowi Janoszce. Zawodnik chorzowian ofiarnie powalczył o piłkę sparowaną do boku przez bramkarza Cracovii i wślizgiem strzelił trzeciego gola dla swojej drużyny. To wywołało szok na sektorach zajmowanych przez kibiców "Pasów". Bardzo dobrze w drugiej połowie dopingujący piłkarzy na chwilę zamilkli i dało się usłyszeć grupę fanów gości, która w sile 750 zjawiła się przy Kałuży. Niektórzy kibice gospodarze po stracie trzeciej bramki zaczęli opuszczać stadion. Nie zobaczyli tym samym drugiego gola dla Cracovii. W 83. minucie w zamieszaniu podbramkowym Dudzic przegrał pojedynek z Perdijiciem, ale dobitka Mierzejewskiego była skuteczna. W końcówce było bardzo nerwowo. W polu karnym przewrócił się Ntibazonkiza, ale sędzia nie uznał, że był faulowany. Z kolei po dośrodkowaniu z rzutu wolnego "główkował" Marian Jarabica, jednak nad bramką. Po meczu powiedzieli: Rafał Ulatowski (trener Cracovii): "To było nasze czwarte spotkanie w lidze przed własną publicznością i trzecie przegrane 2:3. Myślę, że każdy kto widział ten mecz podzielał pogląd, że do 42. min wyglądało to tak, iż zespół który strzeli jedną bramkę wygra mecz. Jednak moment naszej dekoncentracji z powodu kontuzji Radka Matusiaka (naderwał jeden z mięśni w okolicy miednicy) i z wyniku 0:0 +zrobiło się+ 0:2. Ciężko się było podnieść po takich ciosach. Walczyliśmy jednak, zdobyliśmy kontaktową bramkę, ale popełniliśmy kolejny błąd w defensywie i straciliśmy trzecią bramkę. Udało nam się jeszcze strzelić gola, ale już było za mało czasu aby wyrównać. Po okresie gdy wydawało się, że zrobiliśmy postęp jeśli chodzi o grę w defensywie wróciliśmy do punktu wyjścia. Myślę też, że dziś brakowało nam doświadczenia, spokoju Arkadiusza Radomskiego". Waldemar Fornalik (trener Ruchu): "To był dobry mecz w naszym wykonaniu i to nie tylko dlatego, że wygraliśmy. Na pewno gole zdobyte pod koniec pierwszej połowy wydatnie pomogły nam w odniesieniu zwycięstwa. Chociaż dwie kontaktowe bramki Cracovii wprowadziły nieco nerwowości w nasze poczynania, to utrzymaliśmy prowadzenie do końca. Reasumując jesteśmy zadowoleni z wyniku, zdobytych punktów, a spotkanie mogło się podobać kibicom - było dobre tempo gry, dużo bramek". Cracovia - Ruch Chorzów 2-3 (0-2) Bramki: Ntibazonkiza (55.), Mierzejewski (83. - Sadlok (42.), Jankowski (45.+1), Janoszka (66.). Cracovia: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Jarabica, Wasiluk - Klich, Szeliga, Suvorov (46. Pawlusiński) - Ntibazonkiza, Matusiak (44. Dudzic), Ślusarski (74. Sacha). Ruch: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Pulkowski (90.+3 Lisowski), Malinowski, Straka, Janoszka (88, Zając) - Jankowski (80. Piech). Sędziował Hubert Siejewicz Z Białegostoku. Żółte kartki: Szeliga, Klich - Grodzicki, Pulkowski, Piech. Widzów 10 000. Zobacz zapis relacji na żywo Ekstraklasa - wyniki na żywo, składy, strzelcy bramek, statystyki, tabela aktualizowana na bieżąco