Probierz przekonał się, że w powiedzeniu "nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej", nie ma ani trochę przesady. Cracovia w dwa tygodnie wpakowała się w takie problemy, że z zespołu rokującego na górną połowę tabeli, stała się drużyną, którą znów może czekać walka o utrzymanie. Przeterminowane czekoladki O tym, że sezon zacznie bez absolutnego lidera Krzysztofa Piątka (zdobył 21 bramek) Probierz wiedział dużo wcześniej i się z tym pogodził. Kolejne wydarzenia były już jednak niespodziankami tak sympatycznymi jak przeterminowane czekoladki. Najpierw z klubem poróżnił się kapitan Miroslav Czovilo. Zaczęły się oskarżenia i przepychanki, a efekt jest taki, że Czovilo dziś przebywa w Szwajcarii i do Krakowa wracać nie zamierza. Później złe wieści przyniósł Eladio. Probierz zachwycał się umiejętnościami hiszpańskiego pomocnika, mówił, że na jego liście transferowej był numerem jeden, i że jest w stanie zawojować Ekstraklasę. Słowem - przy dużej dozie wyobraźni, przed oczami stawał piłkarz o umiejętnościach Carlitosa. Tyle że nie minęły trzy tygodnie i Eladio w Krakowie też już nie ma. Poinformował, że z powodów rodzinnych musi opuścić klub i w Cracovii już nie zagra. Nie minęły dwie godziny, a czarne wieści znów zawładnęły stroną internetową "Pasów". Klub ogłosił, że Gerard Oliva zerwał więzadła i jesienią już nie wystąpi. A to oznacza, że dziś siła rażenia Cracovii to nastoletni Daniel Pik i Sebastian Strózik oraz Filip Piszczek (6 goli w Ekstraklasie) i Sergei Zenjov (3). To nie siła rażenie, a ledwie tląca się strzelba. Cierpliwość warta 4 miliony euro W taki sposób Cracovia w dwa tygodnie została rozmontowana i w tej sytuacji zapowiedzi Probierza walki o mistrzostwo Polski brzmią jak gorzki żart. Chyba że Janusz Filipiak pokaże, że naprawdę ma ochotę coś w Ekstraklasie wygrać. Brak Olivy i Eladio to ani wina Probierza, ani klubu. W przypadku Czovilo klub pewnie mógł zrobić więcej, ale piłkarz też nie jest bez winy. Jakby nie było - Cracovia potrzebuje ich zastępców i to na teraz, inaczej kolejny rok pracy Probierza pójdzie na marne. Szkoleniowiec z Filipiakiem na razie wydają się żyć w zgodzie, a najlepszym przykładem jest cierpliwość prezesa, gdy drużyna rozbijała się po ostatnich miejscach Ekstraklasy. Cierpliwość, która częściowo się spłaciła, bo 4 mln euro, które Cracovia otrzymała za Krzysztofa Piątka, to duża zasługa Probierza, który na niego stawiał, a nawet powierzył mu funkcję kapitana. Dziś Filipiak jednak znów musi się wykazać wyrozumiałością, bo Probierz bardzo potrzebuje jego pieniędzy, które musi mieć na sprowadzenie zastępców. I to zastępców nie byle jakich, bo Czovilo, Eladio i Oliva mieli być trzonem Cracovii. Jeśli jeszcze w tym oknie Cracovia nie znajdzie lub nie będzie ich szukała, to długofalowy projekt budowy mocnej drużyny, który został rozpoczęty zatrudnieniem Probierza, opóźni się o kolejny sezon. Sezon, który - pewnie na wyrost, ale jednak - zapowiadano jako walkę o mistrzostwo Polski. Piotr Jawor